No niestety miesko (i kurczak i wolowinka) zostalo zignorowane przez oba futra i powedrowalo do kosza, bo stalo az obeschlo, chyba to bedzie takie od czasu do czasu na odmiane.
Dzisiaj wiadomosci by byly same dobre, gdybym niechcacy nie wywolala jakiegos traumatycznego wspomnienia u Bazylego.
Ale od poczatku, dzisiaj mam wolne od pracy wiec postanowilam pojezdzic na szmacie, bo mieszkanie juz wysylalo subtelne sygnaly SOS.
Oczywiscie bylam bardzo mocno obserwowana caly czas.
Czyszczenie szklanego stolika to nawet na dosc dokladna inspekcje zasluzylo
tak jak i kuwet, jak skonczylam tylko wymiatac rozsypany zwirek oba koty jeden po drugim poszly tam sprawdzic czy aby ich meble lazienkowe zostaly nalezycie potraktowane i wrocily na swoje miejsce. Co do kuwet to ostatnio dziwnie sie dzieje, jak juz pisalam sa dwie duza i mala. Milka sioo robi do malej a qpala podrzuca Bazylemu do duzej. Dzisiaj rano dosyc mocno sie zdziwilam bo w duzej nie bylo nic a w malej full maksymalny, to nie mogla byc tylko Milka, no i przyuwazylam ze Bazyli tez zalatwia sie do malej tylko nie wiem jeszcze czy to jakis jednorazowy pomysl czy nowa moda nastala.
No wiec odgruzowywanie mieszkania doszlo wreszcie do punktu kulminacyjnego – czas na smoka-odkurzacz. Poszlam najpierw po przedluzacz i jak wychodzilam z pokoju natknelam sie na Bazylego. Widac bylo ze nastapila u niego blyskawiczna reakcja odruchowa na przedluzacz w moim reku, zjezyl sie, polozyl uszy i fuknal na mnie tak ze oslupialam w miejscu. Nie wystraszyl sie mnie bo przeciez na 100% slyszal ze ide i widac bylo ze patrzy tylko na reke z kablem. Zawsze sie bal czegos co wyglada na kij np patyczkow do podpierania kwiatkow i chowal sie wystraszony, ale nigdy nie fukal, teraz to naprawde byla reakcja bardzo gwaltowna. W karcie ze schroniska jak go zabieralam bylo ze wlasciciel z niego zrezygnowal, bo jest to kot nerwowy po przejsciach, lojalnie mnie uprzedzono o mozliwych problemach i dlatego potem jeszcze dzwonili do mnie przez jakis czas zeby sie upewnic ze nie zrezygnuje. Jak sie z Jenn poznalysmy blizej to troche prawdy mi powiedziala, Bazyli byl maltretowany i zostal odebrany w ramach interwencji przez takie socjalne sluzby ds zwierzat i przywieziony do schroniska. Tak bardzo to w nim jeszcze siedzi, wygladal na zaskoczonego swoja reakcja i jak powoli polozylam przedluzacz na ziemi to nawet podszedl tak troche z brzuchem przy ziemi i go powachal, ale widac bylo napiecie. Mial taki dysonans w sobie bo mnie sie juz nie boi, nigdy nawet na niego nie krzyknelam, ale widac ta sytuacja musiala obudzic zle wspomnienia. Poodkurzam jutro niech sie uspokoi. Teraz sie zaszyl pod koldre i spi, a Milka obok niego na koldrze trzyma warte.
I na koniec jeszcze jedno pytanie, ktore juz dawno chcialam zadac, ale nie dalo sie zrobic dobrego zdjecia, bo Milka zwiewala. Ona ma na przednich lapkach takie jakby dwa dodatkowe wyrazne paluchy z pazurkami.
Byc moze niektore koty tak maja tylko ze u Bazylego tego nie ma.
