
kiedy właśnie po raz drugi je zabrałam,
bo kotka siedziała na kontenerku,
a one w środku i było im zimno i znowu płakały
A ja z nimi
Teraz są w koszyczku obok mnie,
opatulone ciepłym pieskiem i takimi specjalnymi wkładami termostatycznymi
Ale wiem, że trzeba je będzie zaraz karmić,
a ja już ledwo na oczy widzę,
i jeszcze te brzusie masować
i dupcie lizać, br...
Nie dam rady, ale do jutra jakoś przeżyją
i może odezwie się ktoś.
Tyle pw wysłałam na Warszawę,
że ktoś musi się znaleźć.
MUSI!
Przecież kotki ciągle rodzą!