Z Bazylim nie dam rady sama, pokazal juz co potrafi jak go za drugim razem pakowalam do transportera (za pierwszym poszlo niezle bo nie bardzo wiedzial o co chodzi). Na widok transportera tak mi sie wbil pazurami w dywanik ze nie moglam go odczepic i juz kombinowalam ze zrobie kocura na nalesnik i pod pacha zaniose do weta

no ale sie udalo wreszcie odczepic. I jak juz wpakowalam gorna polowe to dolnymi lapami zrobil szpagat turecki na boki i usztywnil sie tak ze sie zaklinowal w polowie torby, jak udalo mi sie wreszcie tyl upchnac to ogon wylazl bokiem a jak ogon upchnelam to lapa z drugiej strony wylazla. A wyginal sie a wykrecal jak dzika kobra. Jak juz mi sie udalo calosc upchnac to transporter zaczal skokami po podlodze zwiewac tak sie w srodku rzucal

Nie nalezy do przyjemnosci noszenie 7 kg transportera, ktory podskakuje jak szalony zajac
Bazyli to taka klucha leniwa ale jak czegos nie chce to dostaje sily drwala i uporu osla, straszac mnie jak upior w operze. Na spiocha sie nie da od razu jest rozbudzony na maxa i gotowy do obrony Czestochowy a Milka sypia narazie tylko w pozycji warujacego psa czasami nawet glowki nie polozy na lapkach, jak sie tylko rusze to oczy od razu otwarte.
No i jak juz pisalam duzy wlochaty tez jej sie podoba czesto przy nim spi na dywaniku
Mam wrazenie ze ona wciaz czuwa, wogole rzadko mi sie zdarza zobaczyc ja z zamknietymi oczami, dzisiaj w nocy jak wstalam to tez ja tak zastalam. Ale i tak jest lepiej bo jeszcze niedawno jak dalam miche to lepiej bylo sie nie ruszac bo Milka od razu w nogi i za kanape, a ja za nia z miska, teraz juz moge sie krecic po kuchni byle tylko nie robic jakis gwaltownych czy halasliwych ruchow. Strasznie duzo w tej Malutkiej Myszce strachow siedzi
Ale ale wreszcie od dluzszego czasu dzisiaj moja lodowka zobaczyla troche ludzkiego jedzenia

bo zazwyczaj jak pracuje to w przelocie cos na miescie wcinam. Piers z kurczaka i wolowinka, no tak ludzie to co prawda jedzenie ale kupione z mysla o Milce zeby sprawdzic czy ona cos takiego jada. Na pierwszy ogien garnkowy poszla piers i Milka zajadala sie nia z takim zapalem ze milo bylo patrzec

Ktos z boku moglby pomyslec ze kota glodze, bo wcina jakby tydzien nie jadl.
Bazyli jak zwykle nawet nie powachal i po raz pierwszy trzymal sie z daleka od miski Mili patrzac na nia z wyrazna frustracja. Jutro sprawdzimy wolowinke.
Surowego nie bede podawac nawet przemrozonego, bo sie boje. Jakis czas temu byla tu afera w jednym z zakladow miesnych z bakteria ktora sie nazywa Listeria monocytogenes a wywoluje chorobe Listerioze

Naczytalam sie wtedy o tym sporo bo kazali sprawdzac lodowki i wyrzucac konkretne produkty, no tu akurat roboty duzo nie mialam

Jest o tyle podstepna ze rozmnaza sie swietnie w lodowkach w niskich temperaturach zakazajac pokarmy tam sie znajdujace takie jak mleko, sery, lody, surowe warzywa, kiełbasę, drób, mięso, ryby. Podobno wszyscy i zwierzeta i ludzie troche jej w sobie mamy ale to troche jest niegrozne, gorzej jak zaczyna byc za duzo. Dlatego bede dawac tylko gotowane mieso.
No i zaliczylam dzisiaj po raz pierwszy cos co chyba jest barankiem a nawet cala serie od Bazylego
No i jak juz jest dzisiaj dzien wyznan to sie przyznam ze uwielbiam mietosic Bazylowy ogonek

on to mniej lubi, ale mi pozwala i siedzi cierpliwie z mina cierpietnika, nie za dlugo oczywiscie
