to ja Wam powiem, jako Ciotka Zło

wszystko jest normalnie!!! zawsze (a przynajmniej w 99% przypadków) tak się dzieje, że rezydent nie ma ochoty dzielić się z przybyszem. Niczym! miską, kuwetą, mieszkaniem, uwagą Dużych. U mnie Gerog lał Klemensa przez dwa tygodnie, potem siły się wyrównały i... lały się wzajemnie przez kolejne 1,5 m-ca

poddałam się, przecież nie włożę ręki między szalejące koty. Któregoś dnia przeszło. Po prostu. Nie kochają się, mimo że to już trzy lata, jak są razem, ale jak jeden idzie do weta, to drugi tęskni i zawsze sprawdza po powrocie transporter: "przynieśli go czy nie? nuuudno było samemu... ej, jesteś tam?"
standardowa procedura: Blake zawsze dostaje miskę jako pierwszy! z Blakiem najpierw się witacie po powrocie do domu! Blake pierwszy wchodzi do łóżka! jak przychodzi - jest miziany jako pierwszy! tym sposobem dajecie mu do zrozumienia, że co prawda jest jakiś nowy w domu, ale to on jest najważniejszy, jego pozycja jest niezagrożona. W pewnym momencie dotrze do czarnego łebka, że rudy jest, korzysta co prawda ze wszystkich dobrodziejstw, ale nie stanowi zagrożenia dla niego. Mimo że Klemcio jest u nas już trzy lata, te ww zasady dalej są przestrzegane... Chłopaki czasem wyrwą sobie wzajemnie kępę futra, ale trudno. Muszą się dogadać jakoś i tyle
