Jeszcze raz chcialam wszystkim podziekowac - za blyskawiczna akcje reklamowa, za podrzucanie watku, za kciuki i wsparcie
Mokka Ty Wiesz
Przepraszam, ze relacja dopiero dzis... ale doba za krotka
Benio zainstalowany w suszarni u Wiedzmy w piatek. Od poczatku jest grzeczny - wywala brzucho Ewie i jej TZtowi

je (w lecznicy niezbyt chcial). Mam doniesienia ze w eforii pieszczot potrafil wpakowac glowe do miski z woda byle by go wszedzie wymyciac
Smieje sie ze Benek to kot na zamowienie

- Pani Ela, do ktorej ma pojechac napisala do mnie biorac namiar z innego ogloszenia w sieci ze szuka czarnego kocura - a u mnie mowisz i masz

Domek bardzo dobry w mojej ocenie i chyba nie tylko mojej - ma juz lodzkiego forumowego kota i zabezpieczone okna

Co prawda Pani Ela i jej Mąż maja obawy czy Benio ich pokocha - ale Benek kocha ludzi

Benek (niektorzy chcieli mi urwac glowe za to imie

) jedzie do domu w weekend.
Co do innych kotow - podtrzymuje ze mam zezowate szczescie, i wiecej szczescia niz rozumku
W piatek uparlam sie na zlapanie szylkretowatego wyplosza. Wmawialam sobie ze jest dzika, ze boi sie ludzi, nie chcialam wypowiadac glosno, ze najprawdopodobniej jest domowym kotem przerazonym przebywaniem pod chmurka (poruszala sie prawie szorujac podwoziem o beton). Na karmieniu o 20 nie pojawil sie zaden kot. Postalam pod blokiem do 20:30 "zaprzyjazniajac" sie w miedzy czasie z Panem "zlomiarzem", ktory zainteresowal sie klatka (nie on pierwszy)

Poniewaz kotow nie bylo poszlam na gore do domu nakarmic moje stado i jednoczesnie filowac czy nie pojawiaja sie "smietnikowce". Po 22 pojawil sie czarno-bialy kocur. Zeszlam i dalam mu sie najesc do bolu wolowym sercem, w duchu proszac go zeby zezarl i poszedl zanim przyjdze szylkretka - ten debil odganial ja wczesniej od klatki. Czarnuch mnie wysluchal i ewakuowal sie
Przed 23 pojawil sie szylkretowy wyplosz - klatka z wolem i whiskaczem okazala sie kuszaca i w 15 minut Kota byla moja
Zlozylysmy nocna wizyte Wiedzmie

i kota spedzila noc w klatce. W sobote po 10 odwiozlam ja do CC na patroszenie

Kotka nie rzucala sie, nie prychala, dala poglaskac przez prety klatki

Mialam odebrac ja po 16 i zawiezc do Wiedzmowo-Andorkowego hoteliku. Jednak CC nie dala mi kota bo w miedzyczasie umowila mu na 20 wizyte zapoznawcza.
Na wizyte przyszla cala rodzina - Ania powiedziala im ze nie wiemy do konca jaka jest ta kotka - ale "była cała rodzina po szylkretkę - powiedziałam im jak sprawa dokładnie wygląda, ale sie uparli i ją wzięli. umówiłam się z nimi, ze jeśli sobie z nią nie poradzą, to ją przywiozą do mnie. jak zdecydują, że zostaje to też mają zadzwonić"
Normalnie koparka opadla mi do samej ziemi

z szoku nie wyszlam do dzis. Czekam na wiesci jak na szpilkach.
Znow prosze Was o kciuki zeby okazalo sie ze jednak mam wiecej szczescia niz rozumku
Aniu CC - kocham Cie
Mimo sugestii, ze z moim szczesciem

nie powinnam juz nic lapac

postanowilam poczekac w nocy na "syjamowatego" pojawiajacego sie ponoc miedzy 2 a 3. Posiedzialam w oknie do 3:30 ... ale sie nie raczyl objawic

Kolejne podejscie w nastepny weekend. W tygodniu lapanie kolejnych "smieciarzy"
Oczywiscie kciuki wskazane
Sorry za haotycznosc pisania - ale po "przyokiennej" nocy nietomna jestem
