
Pierwszej nocy po operacji Dzidzia zaszyła się pod łóżkiem. Łóżko to narożnik, z metalową ramą i różnymi poprzeczkami/wspornikami - bałam się bardzo, że nie będzie w stanie stamtąd wyjść z tym abażurem na głowie. Rano wywabiłam ją na brzeg łóżka kuszącą wonią Felixa i razem z TŻ wydłubaliśmy ją stamtąd, a wejście zablokowaliśmy.
No a dzisiaj właśnie pod łóżkiem odkryłam źródło smrodku, od jakiegoś czasu unoszącego się w pokoju. Dzidzia faktycznie miała problem z wyjściem spod łóżka, więc urządziła tam sobie kuwetkę

Najgorsze, że muszę w tym smrodku wytrzymać do wieczora, bo sama tego łóżka nie rozbiorę...