Poddasze - a co z testowaniem przeciwciał? Bo ja wcześniej zrozumiałam, że w Anglii były testy dotyczące przeciwciał. Kurcze...
Szukam czegoś o immunofluorescencji, ale nie mam teraz dostępu do bazy naukowej. Może jutro albo jakoś w przyszłym tygodniu w pracy znajdę chwilę czasu, to pogrzebię w literaturze fachowej.
Na stronie
dr Addie znalazłam informację o testowaniu zakażenia latentnego:
Latency may be confirmed by bone marrow biopsy, but this procedure is complex and expensive.
Wychodzi z tego, że badanie pełnej krwi, surowicy czy osocza nie może potwierdzić zakażenia latentnego.
Dodam tylko, że owszem, procedura jest złożona i trudna, ale nie jest kosmicznie droga - za taki test, z pobraniem szpiku, transportem próbki i lekami zapłaciłam około 200 zł. Tanio nie jest, ale też i nie jakoś strasznie.
Kasiu - poczytałam te niemieckie informacje i parę rzeczy mi nie pasuje. A jedna bardzo się nie podoba.
Uważam, że zalecenie rozważenia eutanazji po drugim pozytywnym teście jest po prostu wstrętne

Prędzej rozumiem takie zalecenie w drugim przypadku: 2 testy dodatnie i brak możliwości izolacji, ale też mi się to nie podoba. Owszem, książkowo jest tak, że nosiciela powinno się izolować. Ale praktyka a teoria to dwie różne rzeczy. Zwłaszcza gdy w domu jest więcej kotów. Bo postępując zgodnie z tym protokołem, powinnam była uśpić już 2 koty. A np. dzięki temu, że nie uśpiliśmy Noci, okazało się, że kot może zwalczyć wirusa mimo dwóch testów dodatnich.
To co mi się nie zgadza, to np. informacja o tym, że kot zaszczepiony przeciwko białaczce może przez około 12 tygodni mieć dodatnie testy. Ta informacja jest zupełnie niezgodna z tym, co podają różne anglojęzyczne strony, choćby cytowana wyżej:
Does the vaccine cause positive FeLV test? No.The test looks for a part of the virusitself, not antibodies to the virus.
Może ewentualnie PCR mógłby wyjść dodatni, bo jednak wprowadza się materiał genetyczny wirusa, który czuły PCR może wykryć. Ale test ELISA tego nie zrobi.
Kolejna rzecz, to informacja o tym, że szczepione koty natychmiast blokują infekcję. Chyba że mowa tu o blokowaniu możliwości zarażenia.
Kolejna rzecz, to kwestia możliwości przyniesienia wirusa na butach. Tu zresztą autorzy nieco sami sobie przeczą, bo jednocześnie podają, że wirus poza organizmem kota żyje tylko kilka minut. Zakładając nawet, że wleziemy w kupę albo siki chorego kota kilka sekund po ich zrobieniu, to jednak droga do domu nie zajmuje nam sekund, a minuty - w związku z tym wirus będzie martwy zanim dojdziemy do domu. chyba, ze jakiś kot narobi nam przed drzwiami i w to wdepniemy. Ale myślę, że nikt jednak nie wchodzi w kupę leżącą na wycieraczce
Z tym łączy się kolejna nieścisłość - mianowicie kwestia kwarantanny przed wzięciem do domu nowego kota, jeśli był u nas kot z białaczką. Z niemieckich informacji wynika, ze trzeba czekać 30 dni (co przy kilku minutach życia wirusa jest równie imponujące, co niezrozumiałe

).
Dla porównania informacja ze strony cytowanej wyżej:
How soon can I get another kitten? If you have no other cats, you can get another kitten within hours. Simply disinfect the food bowls and litter trays, before letting your new cat use them.
Przyznam, że te sprzeczne informacje wprowadzają mnie w stan lekkiego osłupienia, bo są to różnice kolosalne. Nie wiem, czy wynikają z jakichś braków w wiedzy, czy też z różnych wyników badań uzyskiwanych w różnych jednostkach badawczych. Trudno powiedzieć.
Ale jednocześnie rozbieżności te dają nadzieję, gdyż wskazują, że wirus ten nie jest jednak aż tak dobrze poznany. A w związku z tym istnieje szansa na to, że kwestia możliwości wyzdrowienia też nie została do końca poznana
Z informacji niemieckich płynie na pewno pozytywna wiedza dotycząca możliwości tworzenia się odporności na wirusa białaczki u dorosłych nieszczepionych kotów. To samo podają strony anglojęzyczne. Możliwe, że kontakt z niewielkimi ilościami wirusa działa u tych kotów jak szczepionka - wirusów jest za mało, by wywołać infekcję, ale wystarczająco dużo, żeby spowodować odpowiedź immunologiczną organizmu.
No nic, pozostaje nam śledzić różne netowe informacje i gromadzić doświadczenia własne. I czekać na wynalezienie leku na tę chorobę. Oby jak najszybsze
