Metraż niewielki: Zamykamy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt sty 23, 2009 21:35

Mam też inne, bardziej realistyczne podejrzenia, mianowicie takie, że Frodo jest efektem mezaliansu piwnicznej kotki z piwnicznym ... :oops: szczurem.
Ogonek by o tym świadczył ;)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sty 23, 2009 23:37

:ryk:
Poproszę więcej fotek - zwłaszcza Frodzinka i jego ogonka :D

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2859
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Pt sty 23, 2009 23:48

Witamy nowego wujka (?)
Frodzinę trzeba "obrobić" w programie graficznym, a że już późno, to musi to poczekać do jutra.
Tymczasem dobranoc :)

Ps.: Wczorajsza rozmowa z wetem (byliśmy na szczepieniu)
- Panie doktorze, czy ja mam się przejmować, że on jest kurdupel?
- No, nie da się ukryć, jest kurdupel, ale ja bym się nie przejmował
:)
Przy okazji Frodki zostały zważone: jest ich całe kilo dziewięćset.
Albo przytyły 800 kilo przez dwa tygodnie, albo moja waga jest źle zeskalowana. Raczej to drugie...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob sty 24, 2009 12:50

Witam, jestem (chciałam napisać "starą ciotką" ale... no czy ja wiem, nie brzmi mi to jakoś) ciotką, tylko piękne imię zabrałam Gutkowi o temu
Obrazek
Gutek mieszka ze mną i dwoma kocurami oraz bywa, że kocimi smarkaczami na tymczasie na metrażu 26.6 m, więc Wasz wątek czytam od dawna bo zwabił mnie tytułem.

Frodolinek prawie 2 kg?? To to jest kaaaaawał kota 8O

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2859
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Sob sty 24, 2009 13:50

Przepraszamy ciocię za zmianę płci :)
To widzę, że my to mamy luzy w mieszkaniu :)
Tak, Frodzina jest już prawie dwukilowym tygrysem. Kaaawał Frodka.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon sty 26, 2009 11:28

"Klub ludzi ciekawych wszystkiego" :roll:

Pytanie dnia:

CO JEST CIEKAWEGO W ZMYWAKACH DO NACZYŃ?

Na pierwszy rzut oka: absolutnie nic.
Ale to jest tylko zdanie dwunożnego nudziarza, który nie umie dojrzeć piękna przedmiotów na pozór zwyczajnych.
Gąbki do mycia naczyń są bardzo ciekawe, szczególnie w nocy. Co rano znajdujemy je rozwleczone po całym domu. Dziś rano trzy były: jedna banalnie: na środku kuchni, druga intrygująco: wśród obuwia, trzecia wygodnie: na środku kanapy.

Chyba muszę chować na noc, bo jeszcze się które półdiable jakiegoś detergentu naspożywa.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Śro sty 28, 2009 18:36

Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Śro sty 28, 2009 21:47

Jak Ty go oddasz?
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw sty 29, 2009 11:05

No właśnie...
To jest problem, z którym się zmagam od jakiegoś czasu...
Nie wiem, jak ja go oddam.

Dzisiaj Frodzinka pokruszył gąbkę do mycia naczyń na sofie w pokoju. Głupia pańcia zapomniała, że miała chować :)
A grzdyl chodzi po domu z miną "Coś bym zbroił" :lol:

Przedwczoraj próbował rozmontować spłuczkę od sedesu. Tak się w tym zapomniał, że nie zorientował się, że swój własny ogonek uznał za część mechanizmu.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sty 30, 2009 19:46

Odkurzacz to jest zła maszyna stworzona przez złych ludzi!

To wiedzą wszystkie koty, a jak małe koty tego nie wiedzą, to są szybko uczone przez koty duże i bywałe w świecie.

Weźmy Pstryczka na przykład: jak był malutkim zasmarkanym brzdącem to chodził za odkurzaczem i sprawdzał łapką, co to za dziwo.
Trzy miesiące później na sam widok tego krwiożerczego urządzenia, mały daje w długą razem z Wielkim Wujem i czas aktywności burczącego stwora spędza dygocząc w łazience.

Ja oczywiście jestem łaskawa i złe urządzenie wyciągam tylko raz w tygodniu. Złym dniem jest piątek.
W pozostałe dni używam szczotki. (Ten raz w tygodniu muszę zrobić źle , bo szczotka dobra jest tylko na żwirek, na kłaki już nie.
Szczotka jest spoko. Pstryczki mogą ją ganiać. A potem jak się już zrobi kupka do zmiecenia, to się mogą w nią rzucić i wytarzać, a potem zerwać się nagle i otrzepać w biegu. Śmietki są wporzo! Można się ganiać z Wielkim Wujem wśród śmietków. :twisted:
Ostatnio edytowano Sob sty 31, 2009 15:45 przez Anuk, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob sty 31, 2009 15:45

Dziś będzie na smutno...
Inka miała dziś jechać do domku... wczoraj się umawiałam z państwem już na konkretną godzinę. A dziś w południe zadzwonili, że nie mogą jej wziąć, bo nagle im się skomplikowała sytuacja życiowa, muszą wyjechać i nie mogą wziąć kota.
Wierzę im - życie jest pełne nagłych zwrotów, niekoniecznie planowanych, niekoniecznie sympatycznych. Wierzę im, bo bardzo chcieli tego kota, widać było zwłaszcza po panu, któremu aż się oczy do niej świeciły. I powiedzieli, że jeśli nie chowam urazy, to oni by chcieli kiedyś kota ode mnie. Nie chowam, rozumiem.

Ale smutno mi i źle :(
Tyle było telefonów w sprawie Inki, a teraz znowu trzeba zacząć całe szukanie od początku.

Dziś był telefon o Frodka, ale nie wiem, czy coś z tego wyniknie, bo domek z małymi dziećmi. Mnie się nie bardzo widzi oddawanie go do domu z dziećmi. Inka do dzieci jak najbardziej, ale z kolei tam jest w domu inna kotka, starsza już. Nie chciałabym, żeby Inka zdominowała staruszkę. Umówiłam się z państwem, że jak wyślą mi sms dziś, to przyjadą, a jak nie wyślą, to znaczy, że wybrali innego kota.
I nie wiem, co lepsze...

Jestem już strasznie zmęczona tymi rozmowami z obcymi ludźmi, tym, że muszę stawiać warunki (asertywność nie jest moją mocną stroną i każda taka rozmowa to dla mnie duży wysiłek psychiczny), tym, że muszę podejmować decyzje komu można zaufać, a komu nie... a najbardziej tym, że nigdy nic nie wiadomo, nawet jak już kot pojedzie.

Męczące jest tez to, że od dwóch miesięcy mieszkam w mieszkaniu przedzielonym na pół, bo najpierw Nemo bił Sówkę, a teraz Inka bije moje koty.
Bardzo potrzebuję przerwy od tymczasowania :( A tymczasem ciągłe zwroty akcji, niestety niekoniecznie w tym kierunku, w którym bym chciała :(
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob sty 31, 2009 21:08

Anuk pisze: muszę podejmować decyzje komu można zaufać, a komu nie... a najbardziej tym, że nigdy nic nie wiadomo, nawet jak już kot pojedzie.

Dla mnie tez to jest najgorsze w tym wszystkim :(

Trzymaj się Anuk, jutro też jest dzień.
Śniegu napadło można iść na piękny zimowy spacer ;)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Nie lut 01, 2009 14:47

Przywitam się się i watek sobie zaznaczę 8)
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie lut 01, 2009 20:36

genowefa pisze:
Anuk pisze: muszę podejmować decyzje komu można zaufać, a komu nie... a najbardziej tym, że nigdy nic nie wiadomo, nawet jak już kot pojedzie.

Dla mnie tez to jest najgorsze w tym wszystkim :(

Trzymaj się Anuk, jutro też jest dzień.
Śniegu napadło można iść na piękny zimowy spacer ;)


Takoż zrobiłam, byłam nawet na łyżwach :)
Z tychże łyżew mam nader kompromitujące zdjęcia, na których wyglądam jak ostatnia łamaga - ale jestem i tak dumna, bo to był mój, niechże policzę 3 raz w tej dekadzie, więc nie jest źle. Jechałam, i to sama, utrzymując pion i bez bliższych spotkań z lodem. To sukces: sama sobie w związku z tym wstawię baloniki: :balony:

Witamy nową ciotkę :)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie lut 01, 2009 20:43

O żwirku (bez muchomorka):

Pstryczek jest w wieku kombinatorskim. Chodzi po domu i kombinuje. Na fali kombinatorstwa wymyślił sobie, że będzie jadł żwirek. Przyłapałam go na degustacji dwa razy w zeszłym tygodniu.
Cóż było robić: poszłam do sklepu i zanabyłam żwirek drzewny.
Nie lubię żwirku drzewnego: jest drogi, wcale nie tak wydajny, jak by się chciało przy tej cenie, i śmierdzi trocinami.

Ale życie Frodziny mi miłe, więc nie było wyjścia.
No więc Frodek zaczął w tymże żwirku energicznie kopać. W tamtym też ma się rozumieć kopał całkiem energicznie, jednak ten jakiś taki lżejszy i bardziej na kopanie podatny. Grzdyl kopie więc ile sił w lapinkach.

W efekcie uczynił mi z domu tartak: "trociny" są wszędzie.

Jestem bliska obłędu :x
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 10 gości