Załamałam się
Mario dziś jest po kolejnej stresującej wizycie u weterynarza. Zawieźliśmy go, bo coś mu się działo z uchem. Tak się drapał, że zrobił sobie krwiaki w środku, a za uchem wypadła mu sierść i został placek gołej skóry. Myśleliśmy, ze się uderzył, ale sprawdzić trzeba było.
Wetka zajrzała do uszu i złapała się za glowę. Z zewnątrz wyglądały na czyste, ale głeboko zalegały tony woskowiny

Trzeba je byłu usuwać pod narkozą. Wetka zdecydowała się na to równiez dlatego, ze jej zdaniem taka produkcja woskowiny nie jest normalna i trzeba będzie poszukać przyczyny. Godzinny zabieg, Mario zaczął się budzić,a uszy jeszcze do poprawki ...
I tu pojawia się dramat. W prawym uchu, głęboko, kotek ma guz, który wygląda bardzo nowotworowo. Została zrobiona biopsja i czekamy na wyniki. Oprócz tego pobrana krew, wymaz z pysia, milion innych testów. Zapowiedziane testy alergiczne
Jesteśmy załamani... Tż.został dziś w domu z kitkiem, aby nie zrobił sobie krzywdy wybudzając się z narkozy. Zawiezie go jeszcze wieczorem na zastrzyk sterydowy.
Nie wiem co robić... Ogromny smutek w naszym domu