źle. beznadziejnie.
zrobilam badnaia krwi pączkowi, ale pani dr mowi, ze to dla siebie je robie, bo jemu już nie pomoga...
O czym nie pisalam do tej pory - pączek straszliwie schudł. jest nabrzmiały od tego wodobrzusza, ale poza tym -skóra i kości.
Po dotknięciu jego łebka pani doktor krzyknęla "przeciez on nie ma mięśni"
tak..
w ciągu tygodnia? z hakiem zanikły mu mięśnie i 80% tkanki tłuszczowej.
ma mordkę starego, dorosłego kota po przejściach
a nie radosnego pączusia.
dostał nawodnienie, antybiotyk, coś odzywczego..
ale to jest trzymanie go raczej "bo dobrze sie czuje" a nie ratowanie...
po powrocie rzucil sie na conva i zjadl i opil sie troche.
zostawilam jedzonko w miseczkach, moze sobie w dzien podjadac.
i coz pozostaje.
obserwacja jak sie czuje.
jutro rano jade jezscze po leki i wyniki krwi.
za to tygrys ok.