Nowe tymczasiki , Viki i Aladyn
ich watek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=87199&highlight=
oraz jeszcze jeden - Luna.
Z Luną było tak.
Koleżanka 4 dni temu, wieczorem zadzwoniła, że zabrała z piwnicy koteczkę,
niewidzącą, młodziutką, ok. 6 miesięczną.
Właśnie wychodzi z lecznicy i nie ma jej gdzie podziać przez najbliższą dobę.
Szybkie przeliczenie klatek i równie szybka decyzja: przywoź.
I przyjechała. Malutka piękna, niby bura, ale w popiel, z prawie niewidocznymi pręgami, z białym podszerstkiem.
Przerażona, skulona, jakby chciała powiedzieć: jestem malutka, nie rób mi krzywdy
Główkę schowała pod pachę, tradycyjna postawa strusia.
Nie widzi, a właściwie widzi, ale bardzo słabo,
widzi zmianę oświetlenia, to już coś
Dla swojego bezpieczeństwa mieszka w klatce, zasłoniętej kocykiem, aby stworzyć namiastkę piwnicy,
ona nigdy w swoim życiu nie opuściła pomieszczenia piwnicznego
Już się trochę odprężyła,
gdy zbliżam rękę wyczuwa ją wibrysami
i wtedy nadstawia łepek do głaskania, poddaje boczki, zaczyna się miziać.
Za dwa dni będzie szczepiona, później wizyta u specjalisty
zobaczymy, jaki będzie werdykt.
Będzie jej potrzebny bardzo dobry domek.