Przyjechał patrol, wyciągnęli hyclowską wędkę... Poprosiłam, żeby nie łapali suni, spróbujemy po dobroci. Zawołałam sunię, a ona poszła za mną, wskoczyła do samochodu. I pojechała na Palucha.
Kilka tygodni ryczałam przypominając sobie chorą sunię, byłam pewna, że została uśpiona. W końcu napisałam o niej na pl.rec.zwierzaki. Mój post przeczytała wolontariuszka z Palucha, ustaliłyśmy fakty (dzień i godzinę znalezienia suni, wygląd itp.) - okazało się, że suńka została wyleczona i znalazła nowy dom. Ulżyło mi niesamowicie
