Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 20, 2009 10:51

Pozbywamy, pewnie że pozbywamy! Ale wiecie co? Wetka powiedziała, że mam się uspokoić i zaordynowała kolejne badanie dopiero w lutym (tzn. przyszły tydzień to za wcześnie czyli początek lutego) 8O Powiedziała, że teraz wyniki jeśli będą spadać to raczej powoli, a my powinnyśmy dać kotu odpocząć. Dwa trzy razy w tygodniu będzie miał kroplówki podskórne, tylko w te dni Lespewet i wit. b12, żeby go wypłukać. No ja się w sumie cieszę ale ech :roll: no bo mam stan niepewności co się dzieje. W zasadzie to ta niepewność jest zaskakująco bliska panice. A jeszcze dzisiaj nie podałam mu rano Rubenalu, kurde no jestem strasznie wściekła na siebie. Jeszcze rozmyślałam rano o tym, że muszę mu podać ale Qua przyszedł do mnie rozmrukał się, wpakował mi się na kolana, kilka baranków strzelił... no to nie był dobry moment więc zaczęłam sie zastanawiać, kiedy lepiej podać. Tuż przed wyjściem, czy może odrobinę wcześniej, żeby go przebłagać. No i z tego rozmyślania wyszło kurde.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 20, 2009 11:03

Malati pisze:Powiedziała, że teraz wyniki jeśli będą spadać to raczej powoli, a my powinnyśmy dać kotu odpocząć.


sama prawda :) trzymam mocno kciuki, żeby powolutku, pomalutku było coraz lepiej :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 21, 2009 8:40

Ja tez się cieszę, że jest lepiej :D Mam nadzieję, że cały czas wyniki będą się poprawiać, nawet po troszeczku, ale jednak. Przesyłam mocne kciuki i ciepłe myśli :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

No i wycałować i wytulić proszę Księcia ode mnie. Pozdrawiam!
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 21, 2009 10:50

Olusiak jeszcze nie wiedziałam, że mam Bezowego Ksiecia wycałować i wytulić ale zrobiłam "to"! Bardzo dziękujemy za kciuki, Qua ma już zapowiedziane, że nia ma to tamto, a ma głupol mój kochany zdrowieć i na ile tylko może utwierdzać się w tym zdrowiu. Może przy tym gadać ale tylko miłe rzeczy. A jak coś to mu zapowiedziałam, że pojedziemy do cioci Ingi w odwiedziny i ciocia Inga wykryje mu nerkę albo coś ]:->


A swoją drogą to Qua jest strasznie słodziakowaty. Ja jak to ja wyszłam o 7 rano, wróciłam po 1, dzisiaj znowu wyszłam o 7. Ilość godzin jakie spędzam w domu jest ostatnio zdecydowanie zbyt mała, dlatego dzisiaj to odmienię. W każdym bądź razie przyszłam, a Qua mnie nie wita. Myślę sobie no ładnie śpi w najlepsze i ma mnie w nosie. Przywitałam się z Pancernikiem i Pampą, zdejmuję buty kiedy słyszę "mrraał, miau, miau". Idę do pokoju w duchu śmiejąc się z leniwca, który tylko jojczy a nie wyjdzie. Rozglądam się, a leniwca brak! Tadam czyli moja wielka wiktoria! Kot zamknięty z mamą wolał się uwolnić i spędzić czas ze mną. Było fajnie dopóki nie podałam mu leku. Zresztą teraz jest tak, że jak robię jakieś podejrzane ruchy to Qua się przede mną ukrywa, żeby jak tylko lekko zapomni przyjść się poprzytulać. Jednak po wieczornym podaniu leku to się zirytował i opuścił pokój, który zajmowałam. Ja poszłam spać, kiedy wyczułam, że jest. No był zakradał się do miski z jedzeniem i piciem. Podjadł, popił ja prawie zasnełam, kiedy nagle odkryłam, że Qua nas odwiedził (w sensie, że mnie i pancernika), przesunęłam się Pan Beza pomiział się ze mną, poprzytułał, po czym zajął poduszkę i poszedł spać... na jakieś 5 minut. Po tym czasie uznał, że na mój brzuch lepiej się wpakować.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 21, 2009 11:24

Malati pisze:A jak coś to mu zapowiedziałam, że pojedziemy do cioci Ingi w odwiedziny i ciocia Inga wykryje mu nerkę albo coś ]:->


ekhm, ekhm... Obrazek


jeszcze mogę u Qua wykryć próżnię absolutną w miejscu gdzie powinien być rozumek :smokin:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 21, 2009 11:53

Georg-inia pisze:
Malati pisze:A jak coś to mu zapowiedziałam, że pojedziemy do cioci Ingi w odwiedziny i ciocia Inga wykryje mu nerkę albo coś ]:->


ekhm, ekhm... Obrazek


jeszcze mogę u Qua wykryć próżnię absolutną w miejscu gdzie powinien być rozumek :smokin:



:lol: no coś Ty! Wykryłabyś idealnie okrągłą piłeczkę :twisted: Nie ma tam próżni, tam musi być piłeczka! W końcu Qua trafia do kuwety i umie wywalić focha! To świadczy niezbicie o tym, że On ma ekhm jakieś procesy myślowe. No ten no! Upodabnia się do mnie! Fałdka z piłęczki na pewno już znikła :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 21, 2009 13:57

Georg-inia pisze: jeszcze mogę u Qua wykryć próżnię absolutną w miejscu gdzie powinien być rozumek :smokin:


No wiesz co Inga :strach: tego to się po Tobie nie spodziewałam :lol:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 21, 2009 22:05

:lol:

A pisałam Wam, że uwielbiam tego Gargamela małego? To jest kot doskonały, tylko żeby zaczął znowu więcej gadać, bo teraz jest z tym bardzo marnie :(
Ale dzisiaj było tak miło. Wróciłam do domu po przyjemnym ale męczącym dniu i przywitały mnie moje zwierzaki w tym gadająca białobura beza. Beza oprowadziła mnie po włościach wskazując pewne zaniedbania. No ale największym zaniedbaniem to oczywiście jest ilość czasu jakie jest jej poświęcane. No to nadrabiamy. Qua jest dzisiaj moim słodkim przytulasem. Niecnie wykorzystuje ten stan i miętolę go za wszystkie czasy, a wszystko w asyście głośnego mruczenia. Jak tu go nie uwielbiać? Poza tym jesteśmy z Qua trochę jak stare małżeństwo to znaczy mamy swoje przyzwyczajenia, które są w zasadzie niezmienne. Pewnie czasem mnie nie ma, czasem Qua ma muchy w nosie ale w domu mamy wypracowany schemat działania. Muchy w nosie są po to żeby mi się w głowie nie poprzewracało, za to jak nie ma much to Qua pakuje się na mnie jak tylko usiądę. Jak mam coś na kolanach np. laptopa to absolutnie Qua nie zauważa tego, a jak zauważy spogląda na mnie z wyrzutem. Dostaję wtedy swoją szansę i mogą przeszkadzacza odsunąć. Dla Qua jest to całkiem oczywiste, żadne słowa nie są do tego potrzebne ;)
Ostatnio odkryłam, że tak właśnie kojarzy mi się dom. Z czytaniem książki, pisaniem na komputerze, kiedy czuję ciepło kociego ciałka i słyszę jego mruczenie. Takie dla mnie bardzo domowe i miłe.

A ze zdrówkiem nie wiemy jak jest, jakieś takie mam przeczucie, że znowu trochę gorzej, ale Qua ma apetyt, przynajmniej jak jestem w domu. Chyba dość sporo sobie zjada. Jak mnie nie ma pilnuje go mama. Qua sporo też pije, czyli mamy naturalną filtrację. Niepokoi mnie ta mordeczka. Mam nadzieję, że mocznik spada

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 23, 2009 13:57

Mistrzynią kroplówek to ja nie jestem :oops: biedny Qua robi trochę za taką doświadczalną myszkę. Dajemy radę no ale wiecie same. Wczoraj testowałam podawanie dużej ilości kroplówek podskórnych. Qua jest aniołkiem, siedział bardzo grzecznie. Po chwili jak oboje odkryliśmy co i jak Qua się rozwalił bardziej i zaczął mruczeć. Za to ja w połowie kroplówki zaczęłam panikować, pod koniec bliska byłam uciekaniu z domu i zastanawianiu się nad wpływem ufo na moje działania. Qua nie robiła się gula kroplówkowa. No macam kota, macam i nie ma. Wizualnie nie ma, organoleptycznie też nie było. Wreszcie koniec. Qua wstaje a ja coraz mocniej przerażona przyglądam mu się i wreszcie wzdycham z ulgą. Gula była tylko jak Qua się położył to rozlała się z jego ciałkiem na boki, kiedy wstał była pięknie widoczna. Niestety po tym niecnym czynie uciekł ode mnie i pobiegł do mamy. Jaka ma była zachwycona, że ją kotełek odwiedził :roll:
A Qua się zrobił przeraźliwym przytulakiem. On no niby był ale teraz jak wspominam to nie był aż takim kotem. W ogóle to jest to kot idealny tzn. czasami takiego kota ludzie szukają i najczęściej dostają odpowiedź, że takie koty nie istnieją tzn. kot nie niszczący, nie chodzący po blatach, nie drapiący 8O tzn. teraz już drapiący i chodzący po blatach, ale za blat robi tylko moje biurko, a za drapak moje łóżko. A wiem, że gdybym mu nie pozwalała to i tego by nie było... no ale kotelek musi być rozpuszczony. To przytalaństwo malucha martwi mnie... tzn. bo wiecie no ja już mam pewną chorobę Qua i... a w ostatnich dniach jest znowu gorzej :( Nie wiem czy nie będziemy musieli wrócić do kroplówkowania dożylnego. No i chyba nie dotrwamy do tego lutego z badaniami.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 23, 2009 14:34

Qua kocie idealny, wracaj do zdrówka.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 24, 2009 12:59

Gosia dziękujemy.

Qua nie chce zdrowieć. Teraz są dni, że zdrowotnie jest bardzo źle. Qua bardziej boli mordka, ma mniejszy apetyt, strasznie zabrudzone oczka, dodatkowo po jego wargach znowu widać, że jest niedobrze (tak mu się wywija kawałek), a najgorsze w tym wszystkim jest, że schudł. Chce mi się wyć. Jest na prawdę źle. To już nie moja panika, moja mama też mówi, że jest zdecydowanie gorzej. Nie wiem czy dać mu ten tydzień tylko kroplówki robić co dwa dni, a nie trzy czy już nie dawać.
Psychicznie jest tak w miarę dobrze. Dzisiaj przez kilkanaście minut Qua biegał za sznureczkiem, przychodzi, mizia się. Potrzebuje człowieka. Tak sobie myślę, On wie, że jest bardzo chory ale się nie poddaje. Trochę jakby nie chciał dawać tej choroby po sobie poznać. Najgorsze, że chodzi do miski ale nie zjada. Te cholerne stany zapalne mordeczki kochanej mojej,

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 24, 2009 15:35

Malati, czy pytałaś weta czy ostatecznie można Mu dawac co chce? Trzeba spróbowac w dobrym sklepie - albo przez Internet w Krak-vet zamówic różne rodzaje jedzonka też dietetycznego, żeby go namówic, można też kupic napój Viyo dla seniorów albo odcedzac sos i galaretkę z puszek i saszetek - kot może na tym życ z powodzeniem całkiem długi czas, a żeby pyszczuś odpoczął. Czy na tą mordkę nie można dac skutecznego antybiotyku - bo może to jest właśnie przyczyna całych problemów z nerkami - co ona ma w pysiu? Czasem jedna dawka antybiotyku pomaga na pyś
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob sty 24, 2009 17:41

Qua chłopie zdrowiejemy :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Sob sty 24, 2009 20:23

Qua kochanie, mocne kciuki za zdrówko :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie sty 25, 2009 23:03

Joanno dziękujemy za rady! Nie wpadłam na to, żeby podawać mu po prostu galaretę z mokrego. Spróbujemy i zobaczymy jak będzie. Napój też zakupię. Generalnie jest tak, że Qua je... ale potrzebuje do tego mojego duchowego wsparcia. Np. jak go wydobędę spod kocyka i wezmę na ręce, Qua się rozmrukuje i idzie jeść. Albo sam przychodzi do mnie, włazi mi na kolana, albo plecy, a po chwili idzie do miski 8O Walczymy dalej. Dzisiaj wargi (punkty pokazujące jak jest źle, tak je nazywam sobie dla siebie) jakby trochę bardziej jędrne. Za to po zrobieniu kroplówki (podskórnej) prawie nie było tego miejsca, gdzie Ona się zbiera. 5 minut po kroplówce nie było nawet śladu po niej 8O nie wiem co o tym myśleć. Wetka mnie straszyła, że jak się nie wchłonie w ciągu 12 godzn=in no może trochę wiecej ale z wrażenia nie pamiętam(czyli może) to mam przyjść natychmiast, żeby mu Furosemid podać. Dzisiaj Qua dostał całą petardę leków, obraził się na mnie. Poszedł pod fotel, za pierwszym razem wyciągnęłam go bo uciekł tam od razu po kroplówce, a jeszcze te nieszczęsne leki zostały. Za drugim wzięłam, żeby wyściskać i wycałować. Teraz śpi zwinięty w kłębuszek na moich kolanach.

A wczoraj stała się rzecz bardzo niepokojąca, wskazująca na to jak jest źle. Mój aniołek nie kot, który nawet wetów nie drapie zadrapał bardzo mocno moją mamę. W zasadzie to jest gigantyczna, rozpruta linia ;/ Najgorsze jest tzn. najdziwniejsze, że przyszedł do niej sam. Ułożył się, a jak Ona go gładziła to zachował się właśnie tak. Nie wiem co o tym myśleć. On był wczoraj po kroplówce, może dlatego. Mama mówiła też, że ogólnie był taki poddenerwowany, no ale On się tak nie zachowywał. Ja przecież robię mu zastrzyki, czasami bardzo bolesne, robię mu kroplówki, wstrzykuję do paszczy różne preparaty, podaję tabletki i nie było takiej sytuacji. No nic to, mam tylko nadzieję, że to były muchy w nochalku, a nie tylko i wyłącznie choroba.

Dziękujemy za kciuki! Bardzo ich potrzebujemy, a zastanawiam się czy w tygodniu nie zostać jakiś dzień w domu. Chora jestem więc jest pretekst.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Kankan, Lifter i 38 gości