Zimno, mokro i smutno. Chyba nie ma juz Burkota

przestał przychodzic przed Bożym Narodzeniem. Chodziłam, szukałam, podobnie moja sąsiadka - nigdzie ani śladu. Pani od kotów domowych, które podkarmiam przy okazji dziczków wyjechała na 10 dni a koty zostawiła na dworze! (one chyba mieszkaja w starej szafce kuchennej na balkonie). Być może karmiła je sąsiadka tej pani, bo koty często "urzędują" na tym drugim balkonie, ja w każdym razie karmiłam je przez ten czas dwa razy dziennie.
Przestał przychodzić też Koksik, pokazuje sie tylko od czasu do czasu, wygląda bardzo dobrze, chyba naprawdę ma dom.
Od pewnego czasu pod mój balkon przychodzi drobna czarna koteczka, dzis rano przyprowadziła kociaka....
Wczoraj tez po raz pierwszy widziałam ogromnego burego kota z ucietym w połowie ogonem - przemknął jak rakieta.