Chico będzie coraz ładniejszy, niech tylko oczka otworzy
6-dniowy kawaler ma już 109 g, choć dziś od rana prawie nic nie przybrał, spowolnił tempo.
Dziś w nocy koty oszalały, miałam ochotę przerobić je na kapcie lub rękawiczki skórzane
Tylko Alma była grzeczna
Cyryl z Bonitkiem odstawiali polkę-galopkę i nie dali się namówić na odpoczynek, więc w końcu rudy wylądował w miejscu odosobnionym
Hestia w kojcu postanowiła pochodzić po krawędziach kuwetki, co w końcu - jak było do przewidzenia - spowodowało jej przewrócenie i wysypanie żwirku
Chico w tym czasie demonstrował siłę swoich płuc, bo przecież matka go opuściła
Ukoronowaniem wszystkiego było przebiegnięcie przez Kitkę po mojej twarzy, w wyniku czego mam teraz szramę na powiece i koło oka
I tak rozrywkowo minęła nam nocka, a rano elektrycy znów zaczęli wiercić w bloku
A później nastał jasny dzionek
Chico dziś miał dzień marudy:
Ale pozwolił sfotografować się z kumplem, sporo większym (na razie

):
Później spożył lunch:
Po którym został przyłapany od drugiej strony:
Postanowił zatem zapić ten afront:
Trafił jednak z deszczu pod rynnę, bo jego własna matka postanowiła go umyć albo udusić:
Jutro wracam do pracy. Czy muszę mówić, że mi się nie chce?
