Mizielu (wspaniały nick

) bardzo dziękuje. Teraz mam już jasność co do szczegółów problemów.
Objawy neurologiczne zdaniem weta spowodowane były polipem, który zaczął u Maszeńki naciskać też na gardło - krótko przed operacją zaczęła mieć problemy z przełykaniem. Generalnie, to co mówi nasz wet i to co ja obserwuję - zgadza się z tym co napisałaś.
Basiu, Olu - Maszeńka i ja radzimy sobie stopniowo lepiej, myślę, że po zdjęciu kołnierza będzie o wiele, wiele lepiej. Zachowanie Maszeńki i jej problemy są podobne jak przed operacją - nic nowego się nie pojawiło, na pewno nic się nie pogorszyło, ona tylko mniej chętnie się teraz przemieszcza samodzilenie, ale ma coraz więcej energii i apetyt dopisuje. Przed chwilą zaprezentowała mi nową metodę schodzenia z kanapy

- metodę pazurkową. Wiesza się na narzucie pazurkami przedniej łapki - i gramoli ostrożnie na dół.

Po konsultacji z wetem czekamy na zdjęcie szwów i jeszcze obserwujemy. Mała miała uszkodzoną błonę bębenkową i jej okolice były zainfekowane - gojenie się tego musi potrwać, ale np. problemy z przełykaniem już minęły. Poza tym - przechylanie łebka jest dodatkowo "wzmacniane" faktem, że akurat przy tym przechyleniu Maszeńka wystawia do świata kącik oczka, który nie jest zupełnie zasłonięty zrośniętą powieką. A teraz już właściwie mam pewność, że ona rozróżnia światło i cień - przy ostrym kontraście (np. lampka zapalona w ciemności). Jeśli cokolwiek może zobaczyć - to właśnie tym kącikiem oczka.
Jestem dobrej myśli, ponieważ rana goi się naprawdę rewelacyjnie coraz częściej i na dłużej zdejmuję kołnierz, żeby mogła się umyć, co robi bardzo chętnie.
Powoli, małymi kroczkami jest lepiej, za kilka dni zdjęcie szwów więc zobaczą ją weci.