K-ów, Wacuś Nóżka nie żyje :(((((( FIP, co z resztą???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 20, 2009 12:27

Miuti pisze:No, może po kilku donosach, jakie na mnie napisano i po serii privów, w których przede mną ostrzegano mam chyba prawo być cokolwiek przewrażliwiona.

Zainteresowanym postaram się udostępnić donosy - zwlaszcza po wczorajszej rozmowie w przychodni vet. z Pewną Panią. Bo inaczej będzie się wierzyć innym osobom - a nie mnie. Niestety - nie mam skanera ani aparatu cyfrowego (przy kotach raczej trudno sobie pozwolić na takie wydatki) więc skopiuję ddonosy w postaci ksero i prześlę komu należy. Oryginały będą u mnie do wglądu.


Miuti, nie rozmawiamy tutaj o donosach, bo to nie jest sprawa ogółu, tylko chodzi o przypadek Gryziorka. Kot zwyczajnie musi zmienić miejsce, bo mu mieszkanie z człowiekiem nie pasuje. BarbAnn ma rację, schronisko to nie uzdrowisko, choćby z racji zagęszczenia a co za tym idzie milionów bakterii i wirusów tam szalejących, o co trudno mieć pretensję przy takim "przerobie"

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 12:47

ojacie
wyciaga się armatę aby zabić wróbla.
Pytanie jest proste
czy kot może zostać przekazany Tweety aby resztę zycia spędził na podwórku?
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:12

Wybaczcie - to chodzi o mój wizerunek.
Tak się składa, że nikt z tu obecnych bliżej mnie nie zna.
To, co sięwydarzyło wczoraj, dało mi do myślenia.

Czy Gryziorek może iść na podwórko? Może. Ale nie w zimie, bo się nie zaaklimatyzuje. O leczeniu Gryziorka w warunkach podwórkowych nie ma mowy. On się nie pozwoli złapać.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:17

dobrze, w takim razie schronisko mu nie grozi.
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:17

A ja wtrące swoje trzy grosze. Dzikie koty, nieadopcyjne maja bardzo fajne pomieszczenie w schronie, byłam tam osobiście, maja wybieg, mają pieńki i gałęzie do wspinania, a pomieszczenie ogrzewane , półeczki, kocyki no i stałą opiekę weterynaryjną oraz jedną i tę sama wolontariuszkę , która do nich przychodzi i się nimi zajmuje i tylko ją akceptują. Są wypasione i zdrowe. Więc akurat tu stanę za Miuti ale pod warunkiem, ze trafiłby do tego pomieszczenia, gdzie nikt by go nie przesladował. Naprawdę jest fajnie.
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:24

Miuti pisze:Wybaczcie - to chodzi o mój wizerunek.
Tak się składa, że nikt z tu obecnych bliżej mnie nie zna.
To, co sięwydarzyło wczoraj, dało mi do myślenia.

Czy Gryziorek może iść na podwórko? Może. Ale nie w zimie, bo się nie zaaklimatyzuje. O leczeniu Gryziorka w warunkach podwórkowych nie ma mowy. On się nie pozwoli złapać.


jak większość podwórkowych kotów. Nie jest powiedziane, że taki będzie całe życie ....

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:26

Dziękuję, Catalino.
Ja tego napisać nie mogłam, bo by mi nie uwierzono.

Pani, z którą spotkałam w przychodni (znajoma Tweety) wyciąga koty ze schroniska, ale w nim nie bywa...
Opinie na temat schroniska często pochodza od ludzi, którzy w nim nigdy nie byli.

Ja nie jestem chwalcą schronisk, ale wiem, że krakowskie schronisko na tle innych schronisk wypada dobrze. Nie należy nim straszyć. lepiej po prostu pomóc.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:28

Gryziorek został wczoraj wykastrowany. Koszta kastracji załatwiłam. AFN za nie nie musiało płacić.
Może Gryziorek się zmieni? A ja przestanę się go bać?
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:32

Miuti pisze:Dziękuję, Catalino.
Ja tego napisać nie mogłam, bo by mi nie uwierzono.

Pani, z którą spotkałam w przychodni (znajoma Tweety) wyciąga koty ze schroniska, ale w nim nie bywa...
Opinie na temat schroniska często pochodza od ludzi, którzy w nim nigdy nie byli.

Ja nie jestem chwalcą schronisk, ale wiem, że krakowskie schronisko na tle innych schronisk wypada dobrze. Nie należy nim straszyć. lepiej po prostu pomóc.


zdaje się, że wyciągamy stamtąd koty, niektóre na "ostatnich " nogach.
Moja opinia pochodzi stąd, że tam właśnie bywam. Nie raz dzwonią aby pomóc, bo wiadomo, że niektóre koty tam sobie nie poradzą. Sama nie bierzesz kotów stamtąd, bo boisz się pp.
Więc to naprawdę nie jest sanatorium.
Poza tym, jeżeli są ciągle te same osoby, które się kotem zajmują na takim podwórku to im koty zazwyczaj dają się złapać, zwłaszcza jeżeli są chore

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:36

Miuti pisze:Gryziorek został wczoraj wykastrowany. Koszta kastracji załatwiłam. AFN za nie nie musiało płacić.
Może Gryziorek się zmieni? A ja przestanę się go bać?


ale tak czy inaczej ten kot musi gdzieś trafić, bo u Ciebie jest na tymczasie. Więc albo on wyluzuje i znajdzie się dla niego dom albo zostanie taki jaki był i trafi na kontrolowaną i bezpieczną wolność
I nie ma tu nic do rzeczy czy za niego płaciliśmy czy nie, bo ponoć miał sponsora tego ciachnięcia - tak czy inaczej decydujemy o jego dalszym losie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:42

Koty na ostatnich nogach trafiają do schroniska. Schronisko przy 600 psach i bodajże 200 kotach nie wyrabia.
Ale widziałam wolierę kotów niewydawalnych, widziałam hospiucjum.
Więcej się nie da. Inaczej się nie da.
A wolontariusze odchodzą. Tu im śmierdzi, tam im zimno, tam im cieżko, gdzie indziej straszno. Ale pewna grupa trzyma się mocno. świetni ludzie. Ich pracę trzeba docenić.

AFN robi wspaniałą robotę, dając schroniskowcom dobrą opiekę.

Poza tym sam szef schroniska stara się indywidualnie pomagać, wyciągać koty na zewnątrz. Coś o tym wiem.

Moja ś.p. Gacia - inwalidka trafiła do mnie, bo sobie nie radziła w schronie - słabiutka kaleka. Podobnie Fasolinka. I Szef z problemami neurologicznymi. I miot maluszków, które trzeba było karmić butelką. Ja ich nie namierzyłam - one zostały mi polecone. Jakoś ktoś pomyślał. żeby im pomóc.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:45

Sponsora ciachnięcia skłoniłam do sponsoringu.
Ja nie dałam grosza z własnej kieszeni.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:47

:oops: przepraszam za swoją wypowiedź, nie była skierowana do Miuti :( nie chcę się wtrącać :oops:


BTW Mopik wraca????????????? O rany julek, a cóż to się stało?? To wracanie mnie dobija, biedne kociuchy, stres na okręta :(

Kasiu zrobię inspekcję u tej Pani do czwartku, zajrzę do każdej szuflady :D

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:51

Miuti pisze:Koty na ostatnich nogach trafiają do schroniska. Schronisko przy 600 psach i bodajże 200 kotach nie wyrabia.
Ale widziałam wolierę kotów niewydawalnych, widziałam hospiucjum.
Więcej się nie da. Inaczej się nie da.
A wolontariusze odchodzą. Tu im śmierdzi, tam im zimno, tam im cieżko, gdzie indziej straszno. Ale pewna grupa trzyma się mocno. świetni ludzie. Ich pracę trzeba docenić.

AFN robi wspaniałą robotę, dając schroniskowcom dobrą opiekę.

Poza tym sam szef schroniska stara się indywidualnie pomagać, wyciągać koty na zewnątrz. Coś o tym wiem.

Moja ś.p. Gacia - inwalidka trafiła do mnie, bo sobie nie radziła w schronie - słabiutka kaleka. Podobnie Fasolinka. I Szef z problemami neurologicznymi. I miot maluszków, które trzeba było karmić butelką. Ja ich nie namierzyłam - one zostały mi polecone. Jakoś ktoś pomyślał. żeby im pomóc.


bardzo doceniam i może też z tego nie warto im dokładać roboty, jeżeli kot może trafić gdzie indziej, gdzie jest kotów 8

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 20, 2009 13:54

Tweety ale nie byłas w pomieszczeniu dla dzików, kiedys mozemy pojsc :D bysiory z nich niesamowite i zyja tam od kilku lat niektore. Byłam tu i tam i we wszystkich magazynach i ten jest optymistyczny.
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 497 gości