Miuti pisze:No, może po kilku donosach, jakie na mnie napisano i po serii privów, w których przede mną ostrzegano mam chyba prawo być cokolwiek przewrażliwiona.
Zainteresowanym postaram się udostępnić donosy - zwlaszcza po wczorajszej rozmowie w przychodni vet. z Pewną Panią. Bo inaczej będzie się wierzyć innym osobom - a nie mnie. Niestety - nie mam skanera ani aparatu cyfrowego (przy kotach raczej trudno sobie pozwolić na takie wydatki) więc skopiuję ddonosy w postaci ksero i prześlę komu należy. Oryginały będą u mnie do wglądu.
Miuti, nie rozmawiamy tutaj o donosach, bo to nie jest sprawa ogółu, tylko chodzi o przypadek Gryziorka. Kot zwyczajnie musi zmienić miejsce, bo mu mieszkanie z człowiekiem nie pasuje. BarbAnn ma rację, schronisko to nie uzdrowisko, choćby z racji zagęszczenia a co za tym idzie milionów bakterii i wirusów tam szalejących, o co trudno mieć pretensję przy takim "przerobie"