o! nabijają nam wątek
tez bym chciała się wywiązać z postanowienia, ale u nas naprawdę ciężko foty zrobić, mieszkamy w kamienicy, na przeciwko mamy "piękny", ciemno szary plombowiec z lat chyba 60-tych, wielkie (30 i 25 m.kw) i wysokie (3,60 m) pomieszczenia, więc nawet w dzień pali się u nas światło

Do tego Georg zamyka oczy jak tylko widzi aparat, a Klemens się krzywi albo wsadza nos w obiektyw. Takie mam mało medialne kociszcza...
Kotowe śpią z nami w łóżku. Tzn. tak to się nazywa, że z nami, ale tak naprawdę to ze mną, bo to ja śpię na kocyku elektrycznym

Ciepło idące od kocyka tak ich rozleniwia, że nawet budzik nie skłania futer do wstania i przebieżki w stronę kuchni. Jak tak dalej pójdzie, będę im musiała serwować śniadanko do łóżka, no i chyba scewnikować, bo skoro do żarcia nie wstają, to do kuwety pewnie też im się nie chce iść

Ogólnie są niedobre i nic nie dorośleją, wariacje w czasie naszego obiadu i o północy odbywają sie w dalszym ciągu, a przeciez Georg ma już ponad 6 lat, a Klemcio nie powinien biegać
TŻ mówi, że wykorzystamy klatkę po Saszy: będziemy w niej siedzieć, jedząc obiad. Wtedy jest szansa, że nikt nie wyżre nam nic z talerza, nie przeleci po kolanach podczas, gdy mamy łyżkę z zupą właśnie zbliżyć do ust, ani nie walnie baranka w szklankę z gorącą herbatą, wylewając tęże na siebie i na nas.