Kazia pisze:Nasuwa mi sie pytanie, co sie stanie z tymi kotami, jesli (odpukac) p. Iza zachoruje i np przez miesiac nie bedzie mogla im zaniesc jedzenia ?
kya pisze:zacytuje p.Ize: Beda mialy piekne wspomnienia
Mam ndazieję, że odpowiedź Kya, to ponury żart? Swoja droga, dobre pytanie...
Obserwuję te wątki już od dłuższego czasu i niestety z przykrością muszę stwierdzić, ze sytuacja się nie poprawia. I niestety pani Iza nie wyciaga wniosków z kolejnych strat w ludziach.
Nie mogę się zgodzić z postem Maryli, absolutnie nie. Też jestem karmicielką, oczywiście moje stałe stado jest nierównie mniejsze niz 130 sztuk. Ale jest. Pewnie to kwestia osobnicza, ale ja mam inne podejście. Oczywiście, nie ukrywam, że też wydaje mi się, że nikt nie "oporządzi" mojej gromadki w sposób równie satysfakcjonujący, jak ja. Ale ja wyjeżdżam, bo taką mam pracę. Jestem szczęśliwa, że sąsiadka godzi się moim stadem opiekować gdy mnie nie ma. Co więcej - ja kupuję im jedzenie, płacę za weta, za lekarstwa o ile jest taka potrzeba. Sąsiadka czasem się dokłada, z naciskiem na "czasem". Wiele rzeczy robi inaczej niż ja (uważam, że gorzej), ale mogę wyłącznie zmilczeć to co mi się nie podoba, albo mnie drażni. Dla dobra kotów. Bo to jest w tym przypadku dobro nadrzędne. Niestety nie ma wyjścia, trzeba dążyc do kompromisu, inaczej kiedyś coś się załamie i koty zostaną bez opieki
