Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
lollipop pisze:Nie, nie mogłam go zatrzymać i już. Łatwo powiedzieć "mogłaś go wziąć". Nie mogłam. Moje 3 koty to też takie przybłędy - miał być tylko 1 kot, potem znalazł się drugi i to miał być koniec, potem trzeci. Trzeba w końcu powiedziec "stop", bo skonczyłabym jak Violetta Villas. Mamy mały dom, dochody niewielkie, więc proszę nie pisz mi że "mogłam zatrzymać". Gdy żył - pisałam na forum. Ludzie oczywiście wspaniałomyślnie pisali "zatrzymaj go" albo "wylecz go", ale nikt nie chciał go wziąć ani nikt nie chciał wpłacić nawet złotówki na leczenie. Ja nie miałam za co. Wiem że to super szlachetne doradzać, ale do pomocy nikt się nie kwapił.
Mieszkam między Toruniem a Olsztynem.
Najbliższe TOZ jest w Olsztynie, czyli 120 km ode mnie.
lollipop pisze:Gdy żył - pisałam na forum. Ludzie oczywiście wspaniałomyślnie pisali "zatrzymaj go" albo "wylecz go", ale nikt nie chciał go wziąć ani nikt nie chciał wpłacić nawet złotówki na leczenie.
Jana pisze:lollipop pisze:Gdy żył - pisałam na forum. Ludzie oczywiście wspaniałomyślnie pisali "zatrzymaj go" albo "wylecz go", ale nikt nie chciał go wziąć ani nikt nie chciał wpłacić nawet złotówki na leczenie.
Ale nie na miau?
ulvhedinn pisze:Owszem jestem wredna, ale zbyt często widze takich ludzi, zbyt czesto usiłuje ratowac zwierzaki, którymi oni "absolutnie się w tej chwili nie moga zająć"- najczęściej mając nieporównywalnie więcej miejsca, kasy i czasu ode mnie...
ulvhedinn pisze:lollipop pisze:Nie, nie mogłam go zatrzymać i już. Łatwo powiedzieć "mogłaś go wziąć". Nie mogłam. Moje 3 koty to też takie przybłędy - miał być tylko 1 kot, potem znalazł się drugi i to miał być koniec, potem trzeci. Trzeba w końcu powiedziec "stop", bo skonczyłabym jak Violetta Villas. Mamy mały dom, dochody niewielkie, więc proszę nie pisz mi że "mogłam zatrzymać". Gdy żył - pisałam na forum. Ludzie oczywiście wspaniałomyślnie pisali "zatrzymaj go" albo "wylecz go", ale nikt nie chciał go wziąć ani nikt nie chciał wpłacić nawet złotówki na leczenie. Ja nie miałam za co. Wiem że to super szlachetne doradzać, ale do pomocy nikt się nie kwapił.
Mieszkam między Toruniem a Olsztynem.
Najbliższe TOZ jest w Olsztynie, czyli 120 km ode mnie.
Owszem do diabła mogłaś. Mogłaś TU, NA MIAU poprosić o pomoc, na pewno byś ją dostała. Może nie w postaci domku z marszu, ale byłaby- finansowa, merytoryczną, techniczną.
Poza tym jak sama piszesz, chciałas go zabrac po wyleczeniu, czyli to nie brak miejsca na 4 kota, tylko - co? Strach? Wygodnictwo? Niewiedza?
Owszem jestem wredna, ale zbyt często widze takich ludzi, zbyt czesto usiłuje ratowac zwierzaki, którymi oni "absolutnie się w tej chwili nie moga zająć"- najczęściej mając nieporównywalnie więcej miejsca, kasy i czasu ode mnie....
A jesli któryś z kotów twoich zachoruje też oddasz go do schronu "na wyleczenie?"
lollipop pisze: Zrobiłam więcej niż inni i nie mam zamiaru słuchać że jestem ignorantką skazującą koty na śmierć.
NIKT z moich sąsiadów się tym kotem nie interesował, ludzie mijali go z obrzydzeniem. Nikt go nawet nie dokarmiał. Oczywiście do nich nikt nie ma pretensji tylko do mnie. . I tak jest mi ciężko że go prawdopodobnie zabili.
lollipop pisze:Nie wiedział, ale poradził zadzwonić do schroniska.
Tak też zrobiłam. Jakaś nieuprzejma kobieta powiedziała że owszem, mogą go wziąć, ale go uśpią.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Iza KaeR, marta_kociara i 195 gości