
I muszę sama wątek odkopywać...
A wieści mam całkiem optymistyczne. Kozunia pięknie 3 dzień wsuwa kurczaka, najbardziej podoba jej się rosołek, ale mięskiem też nie pogardzi. Do tego dogryza namoczonego Intestinala.
Z pomocą TŻ aplikuję jej lekarstwo, TŻ potrzebny jest do unieruchomienia wijącego się kota i tuzina młynkujących łap - wtedy mogę jej otworzyć dzioba i wrzucić tabletkę głęboko w gardło - tak, żeby smaku nie poczuła. To gwarantuje, że się nie zaślini i być może dzięki temu jakoś - tfu tfu tfu - na razie unikamy wymiotów.
W kuwecie zdecydowanie więcej śladów sikania (no ale pije więcej, bo ten rosołek...), kupale na razie bez zmian, ale nie tracimy nadziei, że coś się poprawi.
Poza Tym Kozik towarzyskim kotkiem jest, lubi się ocierać o nogi, przytulać, pięknie mruczy. I gaduła się z niej zrobiła, prowadzimy sobie długie dialogi

A jak tak leży na transporterze, najedzona, wygłaskana, zadowolona i przysypiająca i traktorkuje wniebogłosy - świat robi się jakiś piękniejszy...