przepraszam, ze tak dlugo sie nie odzwywalam ale tym razem u siostry rozsypal sie worek z chorobami no i swieta za pasem, jednym slowem: totalny brak czasu.
dusialek jako rekonwalescent czuje sie coraz lepiej. bryka juz z maciusiem i filipkiem. tyle, ze nieco krocej niz tamtych dwoje. przychodzi na pieszczotki i masaze brzuszka, ktore baaardzo mu sie spodobaly i choc ich juz nie potrzebuje to codzienna porcja masowania musi byc i basta
nosek, uszka, dziaselka wszystko rozowiutkie. odzywia sie sam i nie musze go juz namawiac, ale na dokarmianie zaglada chetnie. no coz, przyznam sie: rozpuscilam go na dziadowski bicz. specjalnie dla niego kupuje bialy ser (najdrozszy w okolicy) bo on go uwielbia. jedyne usprawiedliwienie to fakt, ze nadal jest szczuply.
patuni wyniki krwi wskazuja na ustepujaca infekcje nerek. spadek jest znaczny. szczegolow nie pamietam ale jest z czego sie cieszyc.
za to zwrocilo moja uwage duze pragnienie patuni, i zrobilysmy jej cukier. wynik 448. ale ona w stresie, bo kazde wyjscie z domu w transporteku to strach czy wroci. wiec na ile ten wynik jest wiarygodny?
za cukrzyca przemawia duza niechec do poruszania sie po domu i mnostwo snu, a z drugiej strony to jest stary kot. zacma tez moze byc wynikiem nieleczonej cukrzycy, ale to jest stary kot wiec niekoniecznie. patunia ma lupiez, tez moze wskazywac na cukrzyce ale niekoniecznie bo przeciez nie czesana byla cale miesiace.
bedziemy robic specjalistyczne badania w laboklinie. poziom fruktozaminy powie nam czy ma cukrzyce, czy to tylko nerwy. poza tym poleca inne parametry, specjalnie dla starego kota.
wczoraj sie obrazila na mnie, bo w to dlugie futro zaplatal sie fragment kupki, wiec wstawilam pol kota do wannny i wymylam cieplutka woda dupcie, a to czego mi sie nie udalo dokladnie wyplukac (bo wciaz sa koltuny choc wyczesuje co sie da) wycielam. delikatnie wysuszylam reczniczkiem. zawinelam w suchy recznik i posadzilam na parapecie kuchennego okna bo teraz tam jest stanowisko dowodzenia patuniowym swiatem. kicia wdziecznie odwrocila sie do mnie tylem i przestalam istniec dla niej.
rozumiem, ze ona jest juz stara i moze miec problem z dbaniem o siebie, ale czy takie wpadki czesto zdazaja sie kotom dlugowlosym? mam solenny zamiar wycinac jej futerko wokol pupci i w glebokim powazaniu mam czy bedzie ladnie wygladac, chodzi mi o jej wygode i komfort psychiczny.
swiatecznie zycze wszystkim mnostwo slonecznej radosci w gronie rodzinnym z mruczacymi kiciami, absolutny brak problemow i mnostwo milosciw razem z wszelka pomyslnosci w nadchodzacym roku.
skrzacik z kompania