» Czw sty 08, 2009 22:59
No i mam problem, problem to Ignaś.
Bo jak wiecie jest to mój piaty kot, który mieszka w moim dawnym mieszkaniu. Jego pani umarła, on został pod moja opieką. W jego mieszkaniu (gdy pani Ani byla jeszcez w domu opieki) zamieszkały studentki pod warunkiem opieki nad nim. Po śmierci pani Ani, politechnika zabrała mieszkanie, dziewczyny musiały sie wyprowadzić.
Ja się przeprowadziłam do nowego, w ciągu dwóch dni, dziewczyny zamieszkały w moim wraz z Ignasiem. Biore od nich wyłącznie za czynsz i media a warunkiem jest, że głównym lokatorem jest Ignaś. Zresztą ta kasa za czynsz i tak idzie na Ignasia. Wokół niego się wszystko kręci.
Ignas nie mieszka ze mną z dwóch powodów:
- całe zycie był kotem wychgodzącym i domaga się wychodzenia, na Wierzbowej to możliwe, na Kopcińskiego nie
- Ignas nie toleruje innych kotów, żadnych. Jest kotem jedynakiem, koniec. Nie ma mowy o dokoceniu.
Jest moim nieustannym wyrzutem sumienia, chociaz jest zdrowy, gruby, błyszczący, mruczący i zadowolony. Bo kocha wyraźnie swoje opiekunki, a one o niego bardzo dbają.
Cały czas sie martwie co to będzie jak dziewczyny skończą studia i sie wyprowadza.
I oto dzisiaj się rozstają, moje lokatorki. Bo tam mieszka para + dziewczyna.
Dziewczyna zostaje, para sie wyprowadza.
Dziewczyna "od pary" zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie wyobrażają sobie życia bez Ignasia. zaakceptują wszystko - umowe adopcyjną, zabezpieczenie okien i balkonu zanim go wezmą, moje upierdliwe kontrole.
I nie wiem co robić?????
To stary kotek już
Z jednej strony dobrze, a z drugiej czuję sie jak potwór, obiecałam, że prześpię się z tematem - co radzicie?
Mam nadzieję, że to nie jest napisane chaotycznie, że napisałam jasno o co chodzi?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!