Dziękujemy za słowa otuchy.
Rzeczywiście najbardziej prawdopodobna teoria jest z tym małym głupim kawałkiem rolety. Jednak pewności nie ma. W sobotę rentgen wykazał, że jest nienaturalne zgrubienie w przewodzie pokarmowym tuż za żołądkiem i Bubka miała w planach zabieg na poniedziałek. Po powrocie do domu jakby poczuła się lepiej, sama zaczęła jeść, więcej się ruszała, wchodziła na drapak i parapet (z małymi trudnościami, ale napawało to optymizmem), w nocy z sobotę na niedzielę zrobiła w końcu kupkę. To nas naprawdę ucieszyło tym bardziej, że w niedzielę rano Bubka znowu poszła do weta na kroplówki (aby wzmocnić organizm przed zabiegiem) lekarz powiedział, że skoro je i kupka to może uda się uniknąć zabiegu. Niestety w niedzielę była już znowu słabsza, a już pod wieczór praktycznie nie miała siły się ruszać, wydzielała jakiś śluz i kupkę leżąc. Natychmiast wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy do "Sowy" niestety nie zdążyliśmy wejść do gabinetu i Bubka po strasznych cierpieniach przestała oddychać. Natychmiast wbiliśmy się do gabinetu niestety weterynarz potwierdził zgon. Jak możecie się domyślać to był straszny cios.... To było raptem kilka miesięcy spędzonych razem, ale czuliśmy jakby była z nami znacznie dłużej. Taki biedny młodziutki kotek, ale tyle się nacierpiał

.