Tak, tak na zębole były narkozy. A najgorsze jest to, że na zębolach Quarkowych znowu jest kamień gigant ;/ na razie trudno jedyne co możemy to zignorować. Więcej nie możemy.
Swoją drogą Qua na kroplówkach jest cudowny, dzisiaj prawie z nim zasnęłam. Bo teraz kroplówki robię na leżąco, Qua leży najczęściej na mnie. Jest bardzo mądrym kociastym, nie muszę na niego krzyczeć, czy na siłę go trzymać. Jeśli jestem z nim (nie próbowałam jak jest bez) to siedzi i sobie podsypia, mruczy. Dzisiaj tak jak i mi ewidentnie nie chciało mu się siedzieć pod kroplówką. Gadał pod nosem, majtał wściekle ogonem, miał ewidentną ochotę pójść sobie ale nie poszedł. Wtulił się we mnie i dalej mamrolił, to mu mamroliłam, że mi się też nie chce siedzieć
Podawanie leków to za to koszmar ich ilość przerasta mnie no i Qua mnie ugryzł do krwi

On ma zęby i to nawet skuteczne. Co prawda z tym ugryzieniem to moja wina. Podawałam mu Rubinol 750, a że Qua nienawidzi szczerze tabletek to gadał, wyrywał się, międlił mordą. Ja wsadziłam palec akurat jak tak międlił, akurat na końcu ma zęby, akurat szczęka się zacisnęła i mam za swoje

a Wiera zjadła teraz kolejną rzecz... ja już nie mam sił na nią. Ok moja wina ale kurde no! Wiedziałam, żeby jej nie wpuszczać do pokoju, ale no kochany piesek już po wszystkim to wpuściłam. Tym razem zeżarła końcówkę od kroplówki. Taką zdejmowaną nakładkę. Kurde.
I jeszcze moje biedne, kochane kizi mizi kroplówkowe:
Na zdjęciach wygląda zdecydowanie bardziej żałośnie niż w rzeczywistości. Nie słychać głośnego mruczenia kocia.