Dobrze ze to tylko to - ale az mnie zatkało jak nowa (bogu ducha winna) dziewczyna (od 15.00 w pracy) mowi mi " no przeciez pani ok 17.00 po kotke
No jak tak mozna?!

Zapewniac włascicela ze zaraz po wybudzeniu sie do niego zadzwoni, wyraznie i z naciskiem mowic zeby sam nie dzwonil bo skoro nie dzwonia to nic sie nie zmieniło. Ja jeszcze dzwoniac do nich 2 x bardzo prosiłam ze czekam głownie na telefon w sprawie stanu kotki i bardzo prosze o szybka informacje
To ze Szyszka tam czeka to nic sie nie stało - ale 3 x razy baba mi mowiła ze zaraz po wybudzeniu
na pewno zadzwonia i powiedza ze juz jest ok (pomijajac kwestie godziny odbioru - bo to najmniej istotne)
Ja od tej 12 o mało nie osiwiałam ale nie dzwonilam no bo skoro oni nie to pewnie nadal spi
No nic - czekam teraz na samochód i powoli sie uspokajam
