Z serii przygody Ziutka.
Mam schizę: wychodząc z domu sprawdzam czy okna są zamknięte, czy klapa do ubikacji jest zamknięta, liczę koty, sprawdzam czy na pewno zamknęłam drzwi od mieszkania. Potrafię się wrócić kawał drogi i sprawdzić czy na pewno drzwi są zamknięte. Często jestem zła na siebie, bo niby wiem, że na pewno wszystko sprawdziłam, a jednak "coś" każe mi się wrócić i sprawdzić jeszcze raz.
Tak więc dziś sprawdziłam wszystko, ubrałam się i zamykam drzwi. Coś mi szepce: "Nie sprawdziłaś czy wszystkie koty są". Ja na to: "Ty idiotko, przecież je przed chwilą wszystkie widziałaś!". Jednak wracam się i sprawdzam wszędzie: Nie ma Ziutka! Ziutek jest czarny więc czasem wtapia się w otoczenie. Otwieram szufladę z zabawkami na wędce i dzwonię nimi. Ziutka nie ma! Jestem już poważnie zaniepokojona na dźwięk zabawek zawsze przylatywał!
Patrzę, a Pela idzie do szafy w przedpokoju i siada przy niej. Otwieram szafę - wychodzi Ziutek

Musiał tam wejść przez tą chwilę, gdy wyjmowałam czapkę i szalik.
Moja kochana mądra kocica
