Banda Prawdziwych Drani. Part One. PROSZĘ O ZAMKNIĘCIE.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 04, 2009 20:03

Dranie są SUPER!

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Nie sty 04, 2009 20:35

Niebezpieczny wątek!
Czytałam jedząc kaszkę! Groziło zadławieniem tudzież obryzganiem ekranu w ramach parsknięcia!

(Dlaczego pierwszy kot jest "niby" babą, bo czegoś tu nie rozumiem?)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie sty 04, 2009 20:48

5. Bolusia (Bimbolaj)
Bolaje, Bolcia, Bolajka, Bolek, Bolki, Bolcie, Misia Polasia :wink: , Królewna, Upierdliwiec Sezonu :wink: ...

Wzięta przeze mnie tuż po śmierci Gadzi, żeby zapełnić tę pustkę w domu i dziurę w sercu. Koteczka z radomskiego schronu, moja pierwsza 'zdobycz' z forum;) Notabene, adopcja Bolci zapoczątkowała właściwie moje pisemne uczestnictwo na miau, burzliwie dość zresztą... Kiedy dodzwoniłam się pod numer podany w ogłoszeniu (wolontariuszki ze schronu), okazało się, że kicia jest kotna. Tak, kotna kotka w schronisku i nikomu ani się śniło o jej sterylizacji. Na miejscu absolutnie nie zamierzano tego zrobić, zabrać do innego weta nie pozwalano... :roll: Zamierzałam jechać po tę bidulę do Radomia, zabrać ją i pozwolić jej okocić się u mnie w domu, a potem znaleźć domy dla przychówku... Nie wiem, czy tak samo myślalabym dzisiaj, prawdopodobnie nie, prawdopodobnie czym prędzej bym ją wysterylizowała :oops: :roll: Jednakże wtedy znacznie mniej wiedziałam o rzeczywistości bezdomnych i schroniskowych zwierząt, po prostu żal mi było bardzo młodziutkiej przylepnej domowej kotki, najpewniej wyrzuconej z czyjegoś domu, zamkniętej w schroniskowej klatce i rozpaczliwie żebrzącej o uczucia :( Stanęło na tym, że biorę tę kotkę w ciąży, przyjeżdżam po nią (albo ktoś mi ją przywozi) w najbliższy weekend - no i dalej to już mój problem :roll: Niestety, biedula okociła się dzień czy dwa po mojej ostatniej rozmowie z wolontariuszką, okociła się w nocy, nie poinformowano mnie w ogóle o tym, a wszystkie pięć kociaków uśpiono :cry: Nie będę z nikim dyskutować czy to źle czy dobrze. Ja bym nie potrafiła. Nie wiem, jak można było przez kilka tygodni trzymać w schronisku kotkę w widocznej ciąży i nie wysterylizować jej aborcyjnie tylko po to, żeby tuż po porodzie kociaki uśmiercić. Ale podobno to była zwyczajowa praktyka tego schroniska :cry: :cry: :cry:
Bolcia przyjechała do mnie w kilka dni po urodzeniu piątki kociąt, które w schronie od razu uśpiono :( Nie wysterylizowano jej w porę, bo ktoś (schroniskowa wetka :twisted: ) uznał, że lepiej będzie załatwić to w ten sposób, 'bezpieczniej dla kotki' podobno :roll: ... Nie wiem, jaką świadomość ma kotka po urodzeniu małych - ale ona bez wątpienia wiedziała/czuła, że coś jest nie tak. Chodziła, zaglądała we wszystkie kąty, żałośnie miauczała, wyrywała sobie futerko, nie chciała nic jeść... Stan ten trwał przez kilka tygodni, Bolusia marniała w oczach - a rozpacz zaczęła przeplatać się u niej z ogłupieniem kolejną (permanentną w sumie) rują :roll: ... Od początku była kochana: przylepna, mrucząca, ufna - dlatego i ja starałam się jak najmocniej okazywać jej ciepło, z nadzieją, że to pomoże. I w końcu pomogło. Przekonała się, że chyba warto jeszcze tu zostać...
Z radości, że Bolek coraz bardziej mi ufa i coraz bardziej do mnie lgnie, zaczęłam chyba jeszcze intensywniej okazywać jej uczucia - i vice versa. I tym sposobem wychowałam sobie zapatrzonego we mnie, namolnego, bezkompromisowego i krwiożerczo zazdrosnego upierdliwca :wink: Bolusia kocha mnie absolutnie, wyłącznie i zaborczo, nie akceptuje obecności w mieszkaniu innych stworzeń poza mną... Mieszkam sama, więc z TŻ-ami, współlokatorami itp. nie było kłopotu -ale problemem jest to, że Boluś panicznie nienawidzi też innych kotów :roll: Co było robić: po iluś próbach, zawsze zakończonych rozróbami z wściekłym wrzaskiem i fruwającym futrem, postanowiłam na stałe odizolować Bolka w małym pokoju... I tak od ponad dwóch lat żyje, bo tak chce :roll: Żaden kompromis nie wchodził w grę, ostatecznie akceptowała obecność w tym samym pokoju wyłącznie kocich maluchów - które z kolei ja na wszelki wypadek bałam się zostawiać z nią sam na sam :twisted:... Tak było do dnia, kiedy wzięłam na tymczas (wieczny) kaleką Bidusię z Korabiewic. Na początku Bidzia (z racji świerzba, grzyba i tym podobnych atrakcji) mieszkała w klatce, jednak w końcu przyszedł czas ją wypuścić. Wypuściłam ją oczywiście w dużym pokoju, z dala od mojej miniaturowej krwiożerczej pumy - no ale w dużym pokoju mieszka też przecież inna (i jak się okazuje - gorsza :twisted: ) zazdrośnica: Tadeusz. Tadzik zareagowała błyskawicznie i typowo dla siebie: zaczęła dopadać kalekę w kątach, okładać ją łapami, prychać i drapać do krwi :twisted: -wobec czego musiałam zaryzykować - i Bidzia przeprowadziła się z powrotem do sypialni...
Jest jedynym Futrem, jakie znam (nie tylko z moich osobistych), i jedynym w ogóle stworzeniem, jakie Bolka całkowicie pokojowo toleruje. Nie wiem, czy bardziej z racji kalectwa, czy może szczerozłotego charakteru (to jedyny kot u mnie, który nie ma ŻADNEJ złej cechy) - ale tak. Nie powiem, żeby ją specjalnie kochała, bo kocha na świecie tylko mnie :roll: :oops: - ale pozwala jej przebywać na swoim terytorium, nie okazuje agresji, pozwala spać na 'swoim' (czyli MOIM) łóżku, ba, pozwala jej nawet sypiać w nocy w nogach przy Pańci (pod warunkiem, że sama leży tuż przy mojej twarzy :roll: ).
Bolusia jest też jedyną szczupłą (momentami nawet - za) z moich Futer, jedyną niełakomą i bardzo wybredną. Ostatnio ma niestety problemy z dziąsłami, więc je jeszcze mniej, co mnie bardzo martwi :roll: ...

Paparazzich nie lubi i wyjątkowo nieatrakcyjnie wychodzi na fotkach (albo zamyka oczy, albo jakimś cudem robi jej się drugi podbródek;))
Obrazek Obrazek Obrazek
Ostatnio edytowano Pt sty 09, 2009 2:51 przez Wielbłądzio, łącznie edytowano 2 razy
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Nie sty 04, 2009 20:57

Coraz ciekawiej.
A ja na moje aniołki narzekam... :roll:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie sty 04, 2009 21:05

Cześć Wielbłąd :D
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Nie sty 04, 2009 21:11

Anuk, nie odpowiedziałam a propos Julka :wink:
na początku (nie będąc jeszcze tak wprawioną kocią psycholożką;)) uważałam, że kotka nie może być tak niedobra, no nie może :roll: ... i że to jest jakiś koci transseksualista :twisted: poza tym Licho ma wybitnie nikczemny wyraz pyszczka, istny koci Drań, nadający się jak ulał do listu gończego 'Wanted. Dead or Alive' :twisted: chodzi też jak jakiś szemrany typ: z nosem do ziemi, ze zwieszonym ogonem, pod ścianami... ani na lekarstwo w nim kobiecej delikatności, którą emanuje np. Norcia... a kiedy już zaczyna szaleć... :roll: no i najgorsza sprawa: to jest niereformowalna cholerna dominantka, która szybko została wodzem stada, guru i wzorem dla innych kotów (w tym tymczasów :roll: ) - i żeby tę pozycję utrzymać + umocnić: olewa konsekwentnie co się tylko da :crying: (nie muszę chyba dodawać, że jest dawno wysterylizowana i ma prawidłowe wyniki badań :twisted: )

dziś będzie jeszcze Duńka, ale to potem, przyjemności trzeba bowiem dozować :mrgreen: a tak poważnie: muszę na trochę wyjść z domu
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Nie sty 04, 2009 21:31

Wielbłądzio- zastanawiam się dlaczego zdolni ludzi o tak lekkim piórze jak Ty nie piszą książek ? Wykupiłabym od razu wszystkie tytuły. :lol:

Nuta

 
Posty: 154
Od: Sob maja 31, 2008 17:53

Post » Nie sty 04, 2009 23:21

Nuta pisze:Wielbłądzio- zastanawiam się dlaczego zdolni ludzi o tak lekkim piórze jak Ty nie piszą książek ? Wykupiłabym od razu wszystkie tytuły. :lol:


Podpisuję się pod tym :!:


Wielbłądzio, pisz książki :D
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 05, 2009 0:23

:oops: :oops: :oops:
pisałam kiedyś, przez ładne kilka lat pisałam, lokalnie nawet publikowałam... ale zbyt dużo się stało, poza tym ktoś chyba 'podciął mi skrzydła' - i potem już nie umiałam :( ...

6. Duńka Dziczyzna (Kot-Którego-Prawie-Nie-Ma :roll: )
Duniek, DzikaDzika, Dziiicz, Diu Diu, Diunek, Diunka, Dunkierka...

Mój ojciec, który bywa u mnie średnio raz na tydzień, jest święcie przekonany, że mam co najwyżej osiem kotów, a nie dziewięć. Inna sprawa, że wszystkich ośmiu też nie jest mu raczej nigdy dane oglądać (a wie, bo nieopatrznie kiedyś powiedziałam), ponieważ Bolek na przybycie kogokolwiek obcego natychmiast ewakuuje się do szafy lub pod łóżko, a Rop w panice chowa się do śmietnikowej szafki :roll: ... No ale Dunia jest jednostką wyjątkową, jej nie widział nigdy nawet 'w locie') Bo Dunia to kot-widmo...
Widmo korzysta - a jakże - z zawartości misek i kuwety, Widmo uwielbia bawić się i ganiać z innymi kotami, Widmo codziennie wdaje się w pyskówki i łapoczyny z Norcią... Bo Widmo bardzo lubi kocie towarzystwo, korzystanie z drapaka i zabawek, smaczne (i drogie :twisted: ) kocie kąski... Widmo nie lubi tylko mnie :(
Dunieczka ma około dwóch i pół roku. Złapałam ją jesienią 2006 wraz z trójką dzieci Plamki, ze sterty cegieł na działce sąsiadującej z moim blokiem. Od początku była problematyczna: pozostałe maluchy złapałyśmy z jopop właściwie jednego dnia (dwa ja sama ciemną nocą, a ostatniego razem rano), na Duńkę polowałam z klatką-łapką cały tydzień... Skoro zobaczyłam czwartego malucha w tym samym miejscu, byłam oczywiście przekonana, że jest rodzeństwem reszty - tym pilniejsze wydawało mi się jej zabranie, skoro trójka wraz z matką siedziała już u mnie w klatce :roll: Złamał ją chyba dopiero wielki głód...
Po przyniesieniu do domu okazało się, że Duniek nie jest siostrą Plamkowych. Była znacznie większa, poza tym nawet nie próbowała dobierać się do Plamkowych cycków. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się wobec tego w tamtych cegłach: nie było to żadne miejsce karmienia kotów, nie było tam ani śladu reszty ewentualnego rodzeństwa, nie kręciła się żadna inna kotka... Nie wiem. Taka sobie mała pingwiniasta kukułeczka :roll: Nie mając innej możliwości izolacji, zamknęłam 'kukułeczkę' razem z dziećmi Plamki - zamelinowała się w jednym kącie i prychała na te gapy niemiłosiernie, co umocniło mnie w przekonaniu, że na pewno nie jest ich siostrą :roll: Maluchy szybko znalazły nowych Dużych, Duni na razie nawet nikomu nie proponowałam... Co prawda na początku dała się jeszcze ostatecznie trzymać na rękach - ale miła i proludzka to ona nie była, o nie :twisted: . Została sama jedna w wielkiej klatce, zrobiło mi się jej szkoda, więc... Więc popełniłam wielki błąd, za który płacę do dziś osobiście - wypuściłam Duńkę 'na wolność', tj. na mieszkanie. Od razu zakumplowała się z innymi kotami, a w szczególności z opiekuńczym wujkiem Ropkiem :wink: i prowodyrem Julianem... za to do mnie z każdym dniem bardziej traciła zaufanie :( Po dwóch-trzech miesiącach nie było już mowy o wzięciu jej dobrowolnie na ręce, o samym złapaniu też nie :roll: ... I tak niestety pozostało :( .
Duńka ubóstwia większość Drani, bawi się z nimi i szaleje, zgodnie je ze wspólnych misek... Ja nie mogę jej nawet dotknąć - na widok wyciągniętej do głaskania ręki natychmiast zrywa się i spieprza :roll: Można długo wpatrywać się jej prosto w oczy, ha, zdarzyło jej też kilka razy podchodzić i pacać mnie łapką w stopy - ale tylko wtedy, kiedy na nią nie patrzyłam i nie miałam zamiaru nawiązywać kontaktu...
Całe szczęście, że należy do bezproblemowych zdrowotnie - bo proces leczenia byłby chyba za każdym razem krwawym horrorem :twisted: Dunieczkę łapie się bowiem w moim małym mieszkaniu (i to nie wliczając w pole pościgu sypialni, bo z uwagi na Bolkę jest non-stop zamknięta) średnio godzinę: trzeba ją przez ten czas doszczętnie zmęczyć pościgiem (podczas którego często w biegu robi ze strachu siku i kupę :roll: ), po czym zagonić do otwartej w tym celu na oścież szafki od śmietnika. Następnie założyć grube rękawice, wziąć gruby ręcznik... i przez ów ręcznik stanowczym uściskiem podnieść wściekliznę, po czym możliwie najszybciej wpakować ją do transportera. Bo jeśli w międzyczasie uda jej się wyrwać i zwiać, musimy zacząć zabawę od początku :twisted: :roll:
Nie wiem, czy temu kotu nie byłoby lepiej na wolności... Nie wiem, czy nie powinnam była jej już dawno oddać do jakiejś stajni na wieś, gdzieś, gdzie mogłaby zawsze liczyć na jedzenie, ale nie musiałaby mieszkać w towarzystwie człowieka :roll: Wzięłam ją do domu jako dwu-trzymiesięcznego kociaka, nie mam pojęcia, czy zachował się u niej instynkt samozachowawczy kota wolnożyjącego, nie wiem, czy narażona na niebezpieczeństwa wolności nie zginęłaby marnie... Dlatego pogodziłam się z faktem, że mam w stadzie jednego kota-widmo.
Czasami tylko, patrząc w te jej wytrzeszczone, dzikie ślepia, zastanawiam się, czy kiedykolwiek będzie mi jeszcze dane normalnie ją pogłaskać :roll: :roll: :roll: W końcu od dwóch i pół roku żywię Dranicę, sprzątam jej kupska, szczepię...
Tak jak w większości przypadków opisywanych w tym wątku, mogłabym powtórzyć refren "sama nie wiem, po co ja toto trzymam" :twisted: Tyle, że jeśli chodzi o Duńkę, pytanie to jest stuprocentowo (a nie np. tylko 99%, jak w przypadku Liliana czy Tadzia :wink: ) uzasadnione...
Obrazek Obrazek Obrazek

CDN. WKRÓTCE (jutro chyba nie będę miała czasu pisać :( )
zostały jeszcze Maciejek, Bidzia i znany już niektórym Głupol z Paluszkami;)
Ostatnio edytowano Pt sty 09, 2009 2:54 przez Wielbłądzio, łącznie edytowano 2 razy
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pon sty 05, 2009 1:45

idę spać
ciekawe tylko, czy Dranie udostepnią mi na te marne kilka godzin wyrek...
Obrazek

teoretycznie w sypialni mieszkają na stałe tylko Bolcia i Biduś - ale korzystając z okazji wdzierają się tam prawie wszystkie pozostałe (poza Dunią, z przyczyn oczywistych :twisted: )... Lilek 'wyfruwa' od razu (też z przyczyn oczywistych :twisted: ), Tadzik podobnie (jw. :twisted: ), a z resztą bywa różnie, w zależności od mojego humoru :smokin:
kiedy pozwolę zostać jakiemuś intruzowi, Bolek oczywiście śpi w szafie albo pod łóżkiem, a przez pierwsze pół godziny okazuje niezadowolenie przeciągłym warczeniem :roll:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pon sty 05, 2009 6:53

Aaaa, Wielbłąd, ja wreszcie mam możliwość poznać dokładnie Twoje stado :)

A to warczenie przeciągłe to takie usypiające jest, czy raczej denerwujące? ;)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon sty 05, 2009 7:48

Wielbłądzio pisze::oops: :oops: :oops:
pisałam kiedyś, przez ładne kilka lat pisałam, lokalnie nawet publikowałam... ale zbyt dużo się stało, poza tym ktoś chyba 'podciął mi skrzydła' - i potem już nie umiałam :( ...


Właśnie pięknie umiesz. Podpisuję się pod powyższymi. Pisz! :D :D
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pon sty 05, 2009 7:52

Wielbłądzio pisze:Anuk, nie odpowiedziałam a propos Julka :wink:
na początku (nie będąc jeszcze tak wprawioną kocią psycholożką;)) uważałam, że kotka nie może być tak niedobra, no nie może :roll: ... i że to jest jakiś koci transseksualista :twisted:

O słodka naiwności! :twisted:

Wielbłądzio pisze:5. Bolusia (Bimbolaj)
Obrazek

Piękne masz czarne pantery :1luvu:

A kot-widmo niezły 8O
Też takiego miałam, ale tylko przez pięć czy sześć tygodni, bo jak konsekwentnie olewałam, to się troszku oswoił :)
Tyle że z Twojego to wyjątkowo zatwardziała sztuka 8)
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 05, 2009 8:59

Fakt, Duńka jest wyjątkowym twardzielem, 2,5 roku i nie ma przebacz :twisted:

A ja czekam na historię znanego mi już poniekąd Tego z Paluszkami ;)

P.s. Super sie czyta Twoje opowieści :)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 05, 2009 9:07

droga Uschi, warczenie jest zdecydowanie denerwujące, bo w zmienno-urywanej tonacji, przez co dosyć kakofoniczne :roll: :twisted:

że pantery piękne, to wiem, czarne jest zawsze piękne (nawet jeśli tragicznie głupie, jako pewien właściciel uroczych paluszków;)) 8) tyle, że tak właściwie prawdziwą panterą, czyt. kotem zgrabnym, zwinnym i groźnym;), jest jedna jedyna Bolka... bo Rop to przecież spasiony nachalny kloc-panikarz, Maciuś też ciut za gruby, Duńka ma skarpetki i krawat (więc panterą nie jest), Piotruś haniebnie głupi i ma białe m.in. paluszki;), a Bidzia... Bidzię moją kochaną w najbliższym czasie opiszę, ale w niej to już z pumy zupełne zero :roll:

a ża Dunieczka przypadek beznadziejny, to też niestety wiem :roll:

inny przypadek beznadziejny:
rano, kiedy siedzę w wannie, zawsze ktoryś z chłopaków (albo ew. Julek, bo sama nie wiem, czy do chłopaków go doliczać czy nie;)) wskakuje na półkę przy obudowie, Maciejek zwykle. siedzi, mrukoli, patrzy mi w oczy ze swoją miną don juana... Piopylek Głupol najwyraźniej mu pozazdrościł i też lubi mi towarzyszyć, ale że refleks ma żaden, zwykle musi zadowolić się inną, bardziej odległa miejscówką: na brzegu umywalki. siedział tak sobie dzisiaj, przechylał swój głupi łepek w tę i we w tę, w końcu z nudów zaatakował zębiskami kosmetyczkę :roll: chcąc odwrócić jego uwagę, zagaiłam: Piopluniu, zmądrzałeś przez noc? przyśniło ci się wreszcie, jak to jest mieć rozum...? Piopylek popatrzył na mnie swoimi rozkojarzonymi ślepkami, przechylił główkę, wysunął koniec jęzorka i włączył motor :roll: ...
a przecież nieźle karmię, daję witaminki, kupuję zabawki, rozmawiam, opowiadam bajki, głaszczę... :crying:
Plusia jeszcze nie wszyscy znają, więc zanim go opiszę kompleksowo :wink: - jedna z typowych minek... Obrazek

PS. on jest ostatnim nabytkiem, więc niestety będzie też ostatni w kolejności :? :wink:
PS 2. piernika o dziwo nie ruszyły, nawet nie splądrowały dziś szafki 8O widać lubią bardziej czerstwy, ale guzik, zaraz go sama zlikwiduję :mrgreen:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości