Stado obrażone śmiertelnie. Z wyjątkiem Zawieszki. Nawet Rysia się na mnie boczy. Własnie wyszła ciocia CC i juz mamy efekt w postaci morza moczyku pod oknem w moim pokoju
Na pierwszy ogień poszła Putita - advocat na karczek i czyszczenie uszek. Że to cholerstwo nie odpuszcza. Po 3 dawkach biocamu, po strongholdzie, znowu świerzbowiec i chyba troszkę grzybka. Uszka czyścimy nadal, ale bez oridermylu bo Puti ma chyba uczulenie na neomycynę, łapeczki będziemy smarować imaverolem.
Dracul. Advocat na karczek, uszka brudne do czyszczenia. Generalnie futerko odrasta, ale świerzbowcowe strupki są. Cukier 412. Załamać się można. Więc podejmiemy teraz próbę, żeby dostawał wyłącznie dwa posiłki dziennie, nie będzie w ciągu dnia pojadal Diabetica. Zobaczymy czy się uda. Wątpię. Ale spróbujemy. W ogóle nie zrozumiałam jednej rzeczy, nie zajarzyłam

a to dlatego, że sucha karma służyła zawsze do pojadania pomiędzy posiłkami, nie do jedzenia. Diabetic ma ewentualnie zastąpić karmę. A ja mu normalnie dawałam po troszeczku, tak jak lubi pomiędzy posiłkami. Cholera, błąd. Ale teraz siedzi na środku mieszkania i wyje. Rozpaczliwie wyje bo chce jeść. Trudno będzie zmienić wypracowane przez 16 lat nawyki żywieniowe. Jak będzie bardzo nieszczęśliwy to trudno, będę mu znowu podawać. Teraz przerazona jego wyciem Putita, też delikatnie zawyła bo się denerwuje jego zdenerwowaniem. Jak odstawienie Diabetica nie pomoże (o ile w ogóle da się to wdrożyć) to będziemy myśleć o zmianie insuliny.
Reszta stada ok. Homeopatyczna kuracja poskutkowała, bo dziąsełka Rysi znacznie lepsze

Bardzo mnie to cieszy. Ale może jakos pomalutku uda sie zwalczyć i to.