Lolo jest wiecznie głodny i tylko swojemu młodemu wiekowi i jajkom ciągle na swoim miejscu zawdzięcza to, że jeszcze nie wygląda jak ponton (Mela, która kiedy się u nas pojawiła, w ciąży, ważyła 2,250 po 4 miesiącach waży 4,450 i mówimy na nią "karpica").
Nasze koty obecnie zżerają dziennie opakowanie bozity 370 g (lub porcję fileta z kury z marchewką i kaszą)+ porcję chrupek + 1 mleko klara + drobne przekąski.
Ze względu na chorobę Lola odpuściliśmy z próbą odchudzania i oba (żeby nie wywoływać kolejnej fali zazdrości o Lolka - rekonwalescenta) żrą kiedy chcą.
Historia z serkiem przypomniała mi dwa wyczyny mojego śp. pieska - Leszka (Lessi). Najpierw Mama znalazła na podłodze pokoju czarną skórzaną łatkę (średnica ok.15 cm), potem - kilka metrów dalej -plastikowy woreczek i skórkę od banana. Potem odkryła, że z jej skórzanej torby zniknąło drugie śniadanie:-)
Torba była zamknięta, z podszewką (fragment o średnicy 15 cm. nigdy się nie znalazł), banan w zamkniętym woreczku i skórce.
Ale Lesia kochała banany nad życie.
Innym razem sąsiadka na wsi rozmrażała lodówkę i na chwilę wyniosła przed dom mięso i powiesiła na jakimś haku. Po kilku minutach odkryła brak kilku kilogramów kiełbasy. Ta również nigdy się nie znalazła, ale widziano tam chwilę wcześniej przebiegającego galopem czarnego psa, który, kiedy dotarł pod naszą furtkę - 500 m dalej - nie miał już nic w pyszczku
