Jusz, jusz piszę...
No więc tak - łapka narazie została. Nie ma szans na jej powrót do pełnej sprawności, ale na używanie jej w celu podpierania się - owszem.
Jeśli się zagoi i kić będzie mógł się nią podpierać bez kaleczenia - zostanie.
Jeśli będzie się paskudzić to chyba nie będzie wyjścia.
To co napisała
BarbAnn to racja - na podwórku więcej jest urazowych możliwości. Kiedy kić był po raz pierwszy w lecznicy nie było wiadomo czy przypadkiem nie jest dzikunem - wtedy być może powrót na 'wolność"byłby jedną z opcji. Ale kić fajny, grzeczny. Nawet kuwetkuje.
Więc szanse na domek ma spore. Ale wiecie - narazie siedzi w b.małym pomieszczeniu z kuwetką, nie zauważyłam, żeby znaczył teren. I oby tak zostało
Potem trzeba go będzie przetestować "na pokojach" - czy nadal do kuwetki trafia

Narazie piwniczka jest w porzo - nie poskacze za bardzo.
Narazie rana została oczyszczona, okolice wygolone, dostał pięęękny opatrunek żelowy. Będę chodzić do p.Danusi go przewijać.
Kciuki się przydadzą...
Łapa w zbliżeniu - śliczności:
Piękność jest fajny - mruczał w transporterze, żeby dodać sobie otuchy. Nie wiem tylko czy taki zestresowany chlopak czy faktycznie taki grzeczny. Bo po podaniu narkozy mało mi łapy nie urwał
PO odebraniu z lecznicy zrobiłyśmy mu "salon piękności" - był jeszcze niezbyt przytomny i pozwolił na strzyżenie, czesanie. Myślałysmy o trwałej lub pasemkach,ale to chyba byłoby za dużo jak na 1 dzień
Mój miły mąż nazwał go Gibon - gdyż dopatrzył się podobieństwa do dalekiego kuzyna

Pozwolę sobie zestawić:
Uderzające podobieństwo,prawda??
Dzięki wszystkim, którzy wynaleźli wątki z łapkami

TO takie bardziej optymistyczne jest jak się wie, że gdzieś już takie stworzenie żyje i sobie radzi.
Basica - cieszę się, że Twoje drugie fooootro już lepiej

To taki dobry kić jest...
MOnia3a - wow, niezły z Ciebie treser
Szałwia pisze:Aga, Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że wmówiłaś swoim dorosłym kocim rezydentom że małe-nowe kotki to się znajduje w skarpecie pod choinką?

Hmm, pomysł przedni. Sądzisz, że dadzą się wkręcić?
Dziś dzwoniła ponownie Pani, której z Beatką woziłyśmy kotkę i nie zostawiłyśmy. Dziś chciała kotka Asi. I twierdziła, że chyba nie będzie go wypuszczać. Ale Asia - sprytna kobita spytała o umowę i czy jakby chciała przyjechac odwiedzić kotka to czy może - pani była oburzona
Tak więc uważajcie - pani mieszka na Kopernika, ma trochę ponad 50. Mówi że mieszka sama - tak naprawdę w mieszkaniu obok mieszka jej rodzina z aktywnymi maluchami. No i to jeszcze dałoby się przeżyć, ale ulica jakieś 20m od domu a pani uważa, że kot się nauczy i na pewno pod samochód nie wpadnie...
Poza tym nastąpiła mega wpadka -
Tomasz (a dokladnie jego żona) stwierdziła,że nie są w stanie rozstać się z Laurą. (kicia jest u nich długo, miała operowane powieki, oczki łzawiące. Ale dziś się spotkalismy w lecznicy - piękna kocia panienka. Takie ksero Szczotki x1,25. Nawet łysinki po zastrzykach ma w futrze takie same
Tak więc mamy stan zwany dokoceniem. Ostatnio dość popularny... (może to zakaźne jest???)
