Kotki są wykastrowane i sterylizowane, ta Pani załatwiła to w miejscowym schronisku, sama je tam zaniosła, jest na tyle upierdliwa

i odważna, że dała radę, jest na emeryturze, więc czasowo daje radę, wiem że było jej ciężko, z mieszkaniem troche wpłaca, to narazie jakoś daja jej spokój, ale jest okropnie zakręcona na punkcie futrzastych i nie tylko, dokarmia też gołębie, nie pytałam jak z pomocą ze strony miasta, ale raczej cieniutko, z tego co jestem zorientowana, ale jej zapytam, znając jej upór, pewnie była...biega tez do toruńskiego schroniska, i tam od czasu do czasu dostaje karmę, niedużo, ale zawsze to coś, można by szukać domu tym biedakom, o tym z nią będę rozmawiała, może uda się, żeby ją odciążyć trochę.