Strasznie meczymy te koty, ciagle jakies nowosci, zmiany.
W rogu przedpokoju stanela narozna, kryta kuweta z drzwiczkami. Mialysmy juz dosc prac wykopaliskowych skutkujacych zwirkiem na polowie podlogi i stad ten zakup.
Wczoraj kuweta cieszyla sie pewnym zainteresowaniem jako: miejsce, gdzie mozna chwile polezec, miejsce skad mozna probowac wykopac zwirek, urzadzenie ktore da sie wywlec z rogu na srodek przedpokoju.
Dzis riru zabrala "stara" kuwete. Fredek po dlugim wahaniu zrobil siku do nowej kuwety, sama widzialam, siedzial praktycznie w drzwiach i bylo mu raczej niewygodnie. Rudy poki co na czynnosciach kuwetkowych nie byl przylapany. Martwie sie troche, czy nie zalatwia swych potrzeb gdzies indziej, ale na razie nic nie wykrylam.