Kitka, Cyryl, Hestia i Alma - cz. 7; i tylko Domiś

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 28, 2008 19:18

redaf pisze:
Ciri pisze:Nie wyświetla mi się żadne zdjęcie :crying: Tragedia!

Etam.
Ja Ci opowiem.
Na zdjęciach są scury.
Jeden zupełnie łysy, drugi mniej.
Nie mają jaj.
A uszy mają okrrrutnie wielkie 8)

O, cghyba mi to musi wystarczyc bo tez nic nie widze :roll:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie gru 28, 2008 19:21

JA też nic nie widzę, buuuuuuuuuuuuuuuuu :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie gru 28, 2008 20:45

Nie widać, bo to całkiem małe stworki :wink: Lupę trza 8)
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Pon gru 29, 2008 11:03

Kicorek pisze:Bravunio:
Obrazek


ŁAAAAAAPKAAAAA!!!! :twisted:

lupki żadnej nie trza, okiem nieuzbrojonym rozpoznam każdą z Kicorkoprawnusich łap! :mrgreen:
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon gru 29, 2008 17:49

Wiedziałam, że Fri się rzuci na stopę :twisted:

mrr pisze:Kicorek, ale fajni są :1luvu: :1luvu: !
Jak rozumiem, wczoraj ciachnięci? Ładnie się zebrali :).
Już nie pamiętam, jak to jest mieć malucha dewonka w domu...
Witaj w wątku moich futrzaków :)
Ja jestem zachwycona formą maluchów po zabiegu :D
Kociaki to też wasi "kuzyni", bo to dzieci Almy :)


Alma wczoraj zwymiotowała i zafundowała mi gigantyczną sraczkę :? , ale jednorazową. Później już żadnych pawi ani bardzo rzadkich kup w kuwecie nie odnotowałam. Ki diabeł? Alma je normalnie, mam wrażenie tylko, że od wczoraj trochę więcej śpi. Oglądalam ją na wszystkie strony, nic nie widzę. Zobaczę, jak będzie po moim powrocie z pracy. Może coś zjadła i jej zaszkodziło? Tylko co? Ten kot ma przecież żołądek strusia. Mam nadzieję, że to był jednorazowy incydent :|

Dziś przed pracą usiłowałam wykorzystać światło za oknem i szalałam z aparatem (niestety z moim obiektywem, bo pożyczony musiałam oddać przed świętami). Efekty na razie są nieznane :twisted:
I filmiki z bijatyk nagrywałam. Efekty j.w. :twisted:


Zapomniałam napisać, że jak wracałam w sobotę z kociakami po zabiegu, to taksówkarz chciał znać moje zdanie (jako fachowca, hehe :twisted: ), bo jego znajomy go pytał, czy kastrować psa. Chyba byłam przekonująca opowiadając o zaletach kastracji, bo zapowiedział, że powie znajomemu, żeby psa wykastrował. Lubię ludzi o otwartych umysłach :mrgreen:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon gru 29, 2008 18:26

Kicorek pisze:Postawiłam dla malucha koszyczek przy kaloryferze, a wujek Burak się zzipował i zmieścił :twisted:
Obrazek

...yk...umarłam... :twisted: :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek
Obrazek

Ciri

Avatar użytkownika
 
Posty: 2907
Od: Sob gru 11, 2004 12:40
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon gru 29, 2008 18:41

Piekne scuro-nietoperze :lol: :love:
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 29, 2008 19:12

No ba! Najpiękniejsze :mrgreen:

A Cyryl chyba wszędzie potrafi się zmieścić :lol:
Myślałam, że pęknę ze śmiechu, jak się mościł - musiał się zgarbić, bo pałąk koszyka za niski, i równocześnie stać na baczność, żeby się obrócić :lol:
To jest koszyk o pojemności 1 devonka, ale dziś leżały w nim Hestia z Almą 8O (a dokładniej Hestia częściowo na Almie, widocznie chciała sie umościć w koszyczku mimo obecności w nim córki :twisted: )
Obie ten koszyk bardzo polubiły i czasem mają konflikt interesów :lol:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro gru 31, 2008 10:10

Widzę, że ostatni mój wpis jest z poniedziałku wieczorem, jak jeszcze siedziałam w pracy. No a później straciłam zapał do pisania.

Późny wieczór i noc z poniedziałku na wtorek były nieciekawe :?
Jak wróciłam z pracy, Alma dziwnie sie zachowywała. Kolację ledwo skubnęła i sobie poszła. Znalazłam ją na moim łóżku, skuloną w bezruchu :(
Lekko spanikowana nie mogłam znaleźć kociego termometru, więc wzięłam zwykły rtęciowy. Mała musiała bardzo źle się czuć, bo dała sobie zmierzyć temperaturę przez 10 minut. Potwierdził to termometr: 40,5 stopnia :strach:

Biegiem taksówka i do lecznicy całodobowej. Tam nie bardzo reagowała na macanie, ale generalnie było jej wszystko jedno. Usg nic nie wykazało, pobrano krew. Dostała kroplówkę podskórną, bo była trochę odwodniona i dwa zastrzyki - antybiotyk i coś na zbicie temperatury.
Po tych wszystkich zabiegach włożyłam ją do transportera i wtedy mnie trzeba było ratować ;), bo zrobiło mi się słabo - nerwy puściły. Często tak mam - dopóki trzeba coś robić, to się trzymam, a jak już jest po wszystkim, to uchodzi ze mnie powietrze. Wróciłyśmy około 1.00.
Rano widać było, że jest lepiej, więc nieco spokojniejsza i potwornie niewyspana poszłam do pracy. Po pracy już do mojego stałego weta. On oprócz wszystkich opisanych przeze mnie objawów objawów stwierdził dużą bolesność pod żebrami przy macaniu (Alma wyskoczyła jak z procy i prawie nas pozabijała, jak ją dotknął) i zdiagnozował stan zapalny wątroby. Tego w zestawie jeszcze nie mieliśmy :twisted:
Będziemy Almę kłuć regularnie przez najbliższe dni. Widać, że jeszcze nie czuje się całkiem dobrze, ale już jest "normalniejsza" i nie ma gorączki.
No cóż, w sumie nawet dobrze, że to wątroba, bo ja już miałam czarne wizje nie wiadomo czego :roll:
Mam nadzieję, że Dzidzia szybko stanie na nogi i znów będzie taka jak zawsze :ok:



W związku z powyższymi "atrakcjami" nie zajęłam się jeszcze zdjęciami ani filmikami z poniedziałku, ale mogę powiedzieć, że będzie parę fajnych :)
Dziś pracuję krócej, nigdzie się nie wybieram, więc jak się da, to coś wrzucę.
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro gru 31, 2008 10:24

No to miałaś atrakcje :?
Duuuużo zdrówka życzymy zatem :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Śro gru 31, 2008 10:24

Oj, biedna Dzidzia... trzymam kciuki!
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Śro gru 31, 2008 10:34

Ja się głęboko zastanawiam...czy to specyfika rasy? Czy twoich kotów, albo Alma albo Hestia, normalnie odetchnąć od weta nie możesz :roll: Współczuję....

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro gru 31, 2008 10:43

Jest to chyba moja specyfika ;)
A tak naprawdę, to jak coś się dzieje, to z reguły hurtem, chyba po to, żebym doceniła później czas spokoju :twisted:

Hestia jest, że tak powiem, "pokraka", nie umie spadać na cztery łapy chyba :?
Alma do tej pory nie chorowała. Myślę, że coś zjadła, bo to przecież żarłok, i odbiło się na wątrobie :?

No i Kitka mi od jakiegoś czasu funduje regularne kursy do weta z sikiem :roll:

Cyryl dachowiec, a chorował na serce. Na razie wygląda zdrowo, a ja boję się sprawdzać, więc uznaję, że jest zdrowy ;)
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro gru 31, 2008 10:45

Kicorek, to obie kłujemy :roll: .
Mam nadzieję, że Alma szybko się wyzbiera.
A co do rasy? Hmm, to nie jest rasa zniekształcona, np. miniaturyzowana etc., koty nie są z chowu wsobnego... No nie wiem, nie wiem...
Do tej pory nie słyszałam, żeby dewonki były szczególnie podatne na choroby.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Śro gru 31, 2008 11:28

Obrazek
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości