Słuchajcie, to ja nastawiam się duchowo na gotowanie dwóch wielkich garów zupy cebulowej z grzankami, w którąś piękną sobotę, co?
To znaczy którąś konkretną, bo w styczniu mam dwa zjazdy zaocznych, bardzo intensywne i będę nie do życia.
Mam nadzieję, że akurat w mój wolny weekend w Wawie będzie wizytacja stolicy Rodziny Ogrodników

.
Tylko uprzedzam, jak zawsze, w domu unosi się dyskretny aromat kociego moczu
A Dziadź, o dziwo, chyba ma się lepiej. Po tym siknięciu obfitym (bardzo

). Śpi zupełnie wyluzowany, w rogalik, mrauka, jak go pogłaskać, słodziak jest.
W ogóle, to ciśnienie leci, a ja mimo kawy najbardziej mam chęć pod kołdrę, a nie na żadne balety...
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.