Jesteś blisko!
Teraz mam ferie (padło na mnie przekleństwo "obyś cudze dzieci uczył", co ma pewne uroki

), spędzam więc więcej czasu w towarzystwie futrzanym, pogłębiając jeszcze bardziej łączącą nas więź
Poczyniłam tez pewne obserwacje.
Otóż mianowicie:
- Nemciuchna jest nieznoszącym sprzeciwu domowym tyranem

Chwile, kiedy sterroryzowawszy dziewczęta zostaje zamknięty w kuchnio-korytarzu, (ach, czemuż wymontowałam te drzwi kuchenne

, względów estetycznych się zachciało...) aby przemyśleć swoje zachowanie wykorzystuje ten czas, aby otworzyć lodówkę, zdjąć sobie z półki puszkę i wyjadać zawartość na podłodze. Przy czym nie strąca (o dzięki niebiosom!) innych rzeczy, bierze tylko to, co mu się należy.
Szarogęsi się w domu, przestawia sprzęty, grzebie w szafkach, domaga się jedzenia głośnym darciem pyska co pół godziny.
A w przerwach włazi na kolana, ugniata, posapuje, wpatruje się w oczy...
- Mufećka była przeze mnie źle oceniana. Nie jest wredną małpą, ani zołzą, ani niczym takim. To kochana, uczuciowa koteczka, która sama nigdy nie napada (chyba, że intruz sam wlezie pod łapę!), unika konfliktów i jest grzeczną dziewczynką! Pięknie się bawi całe noce, bryka jak kociatko i bardzo potrzebuje ciepła i uwagi. Przychodzi nie tylko się pomiziać, ale także umyć się przy pańci. Najchętniej siada mi na wątrobie, kiedy sobie oglądam film na kanapie i rozpoczyna wnikliwą toaletę!
A tak już zupełnie serio: wczoraj mnie rozczuliła, bo pracowałam przy kompie którąś godzinę z rzędu i nie wychodziło mi to, co wyjść miało. Byłam, co tu ukrywać zła i sfrustrowana do granic możliwości, zaczęłam już mówić komputerowi, co o nim myślę... i właśnie w tym momencie poczułam, że ktoś mnie trąca łapką - to Mufeczka! Wdrapała mi się na kolana, przytuliła i włączyła traktor
No niebanalne mam te koty
Ps.: Frodzinka zaprzyjaźniła się z Sówką, co mnie cieszy, bo dzięki temu Sówka ma trochę rozrywki.