» Nie gru 28, 2008 18:50
Wróciłam wreszcie ze światecznych wyjazdów... ...z kotem nowym a raczej małym kocim nieszczęściem bo na kota to on nie wyglądał dopiero zaczyna wyglądać...
Kotek miał do dyspozycji tylko zimny, nieogrzewany strych, był sam bez mamy, czasem coś do jedzenia obawiam się ze nie przeżyłby tam zimy.
jest małym kocurkiem, białym w śmieszne, czarne łatki, podobno ma ponad 3 mies. rzekomo prawie 4, nie wiem wygląda dziwnie: wielkościowo góra na 2 mies. ale taki jakiś nieproporcjonalny jest: ma bardzo drobne, malutkie łapki podług tułowia - brzuch ma spory aż beczułkowaty - nie wiem może od robali - dostał na razie pyranteleum wczoraj i fiprex na pchły - oczywiscie jako rasowa kocia mama akurat miałam w torebce.
Właśnie go wykąpałam, nie było innego wyjścia, był tak brudny, cała sierść w pchlich odchodach, dziesiatki martwych pcheł po wczorajszym fiprexie.
Ten kotek chyba miał tak źle w życiu że stwierdził ze cokolwiek będzie sie działo to może być tylko lepiej, zaufał mi w 100%, mruczał i nic się nie wyrywał jak go kąpałam pod kranem w umywalce, jak go suszyłam suszarka do włosów, jak mu czyściłam wacikami uszy, pyszczek... cały czas mruczał.
Teraz śpi zmęczony podróżą i tymi zabiegami higienicznymi.
Boże, dawno nie widziałam tak zapchlonego kociaka - pcheł były dziesiatki moze setki cała sierść pełna tych grudek - odchodów pchlich.
Tak dziwnie czasem pokasłuje jakby - nie wiem może tylko przeziebiony, mam nadzieję ze nie kk, oczy ma w miarę, z noska trochę jakby katarku ma ale nie dużo, jak wyczyściłam pysio to chyba nowe nie wycieka - zobaczymy.
i chyba świerzb uszny jest, pójdę jutro do weta zeby zobaczył co to w uszach i osłuchał czemu on tak pokasłuje...
w trakcie podróży zrobił kupę i siki, kupa normalna, nie rzadka bez robali widocznych gołym okiem, teraz nie jadł u mnie jeszcze ale to może z nadmiaru wrazeń bo wczoraj jadł, trochę się nawet bawił dziś.
na razie siedzi w kuchni, ale w środę a najdalej w czwartek przybędzie do mnie Pufcia ale wtedy najwyzej mały dołaczy do reszty moich kotów, małego to stolerują a Pufcia do kuchni pójdzie.
Mam też problem z jedną wyadoptowaną koteczką - sika ludziom na kanapę.
U nas tego nie robiła, korzystała bezbłędnie z kuwety, u nas była przyzwyczajona do żwirku drewnianego, zapomniałm powiedzieć o tym ludziom zawczasu, a koteczkę odbierali wieczorem i mieli już kupiony taki bentonitowy, ale kicia podobno załapała pomimo zmiany rodzaju żwirku i korzystała z kuwety od pierwszego dnia podobno, ale pierwszego dnia również zlała sie na ta nieszczęsną kanapę i to się wciąż powtarza, zużyli już 1,5 butelki sprayu odstraszającego na tą kanapę, ale niewiele pomogło, cały czas korzysta z kuwety tylko co któreś siku jest na tą kanapę, w inne nieodpowiednie miejsca nie robi, pozostało im tylko zawijać kanapę folią... i tak póki co robią.
nie wiem co jeszcze doradzić tym ludziom...oni są już zdesperowani zastanawiali się nad zwrotem kici do mnie powiedziałam ze oczywiscie kicia zawsze moze do mnie wrócić ale też związali sie z nią już i dziś pani powiedziała że nie jest w stanie jej odać że podejmie kolejne próby odzwyczajenia koteczki od sikania na kanapę.
koteczka ma 3,5 mies, w nowym domu jest około miesiąca, innych zwierząt w domu nie ma.