Byłam w 4 Łapach. Bardzo fajnie, miło, lekarki młode, ale widać, że znają się na rzeczy. Kocinę zbadały od uszu po pięty i zapdła decyzja o pobraniu krwi. Na sam moment pobierania spuśćmy załonę milczenia

Dziś dostałam wyniki - malutka ma lamblię jelitową. I tak mogłabym ją leczyć w poprzedniej klinice bez końca i nie wyleczyć bo pani doktor uznała, że "po co krew? nie widać, żeby coś jej było (!!!!!!!!!!!!!!)" Dziś Inka dostała leki, troszkę po nich zmarkotniała. Za tydzień badanie kupki kota i .. psa! A ja mam zrobić sobie badanie krwi, podobnie jak moja rodzina, bo pewnie też to mamy

Przy okazji ostrzegam przed naszą wodą z kranu - nie jest biologicznie czysta, wbrew deklaracjom oczyszczalni. Stąd ta choroba u Inki (spróbujcie ja namówić, żeby piła mineralną

...). Podobno lamblię ma 80% dzieci w wieku przedszkolnym - to jakaś paranoja!!! Naprawdę, lekarze z 4 Łap bardzo mi pomogli. Co prawda poszło 100 zł na 2 wizyty, ale Inka dostała 5 zastrzyków, kroplówkę, leki do domu, testy alergiczne i badanie krwi, także - warto. Zobaczymy, jak wszystko się potoczy. Na razie ja opadłam z sił - nerwy mi wyłażą. Muszę odpocząć. Dziekuję wam bardzo za zainteresowanie i pomoc - bez was bym sobie nie poradziła...
