Pochwalę się, jak mnie zboczenie zawodowe ogarnia
Wczoraj posprzątawszy mieszkanie (lśni się, błyszczy, jaśnieje!) wzięłam się za porządki w poczcie mailowej. Segregowałam, odpisywałam na zaległe listy, układałam w folderki, wyrzucałam, co zbędne. Robota niby prosta, lecz nieco męcząca, przeciągnęła się całkiem długo.
I tak już pod koniec trafiłam na mail pt. "Slajdowisko schroniskowe" Odruchowo już ciągnęłam myszkę w stronę folderu Koty (nie każdy ma taki w programie pocztowym

), kiedy to zerknęłam na nadawcę: moja koleżanka Asia. Hmm, a co ona ma wspólnego ze schroniskami?
Otwieram maila: "pokaz slajdów ze schronisk odbędzie się..." (Asia działa w schroniskach? No przecież nie działa... I dlaczego akurat slajdy) "...w klubie podróżnika". I tu mnie olśniło: z Asią chodzę po górach, a wydarzenie, w którym zapewne nie mogłam jak zwykle uczestniczyć ze względu na moje ukochane niestandardowe godziny pracy, dotyczyło schronisk, tyle że górskich.
Cały ten mój zawiły proces myślowy trwał pewnie niewiele ponad sekundę, ale ładnie pokazuje, jak bardzo się przeprogramowało moje myślenie przez ten rok pobytu na Miau.
