Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob gru 20, 2008 19:50

Bardzo współczuję i przytulam.
Malutka ['] brykaj za TM

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Sob gru 20, 2008 20:18

[*]

nie znajduję słów...

Patrzę na chyboczącą się i wywracającą Matyldę i nie mogę nawet myśleć...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Sob gru 20, 2008 20:22

A czy Czarnulek mógł się czymś zatruć?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Sob gru 20, 2008 22:10

Amica, też mi to przychodziło na myśl. Bo niektóre substancje mogą wywołać jakieś gigantyczne porażenie układu nerwowego.
Boo, u Matyldy to na pewno co innego, tzn. może jest jakiś punkt wspólny, ale Matylda choruje od dawna, po prostu tak ma, a u Czarnulka to był jakiś nagły atak choroby.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob gru 20, 2008 23:22

Anka pisze:Amica, też mi to przychodziło na myśl. Bo niektóre substancje mogą wywołać jakieś gigantyczne porażenie układu nerwowego.
Boo, u Matyldy to na pewno co innego, tzn. może jest jakiś punkt wspólny, ale Matylda choruje od dawna, po prostu tak ma, a u Czarnulka to był jakiś nagły atak choroby.


Ja wiem Aniu. Ja tylko tak pomyślałam, że jakby Tyldzi się kiedyś pogorszyło, gdybym ja musiała podjąć taką decyzję...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pon gru 22, 2008 9:09

Boo77 taka decyzja jest naprawde bardzo trudna, ale jesli stworzenie tak bardzo cierpi...
Mój Kuba powinien (zdaniem weta) być uśpiony w wieku 5 miesięcy, bo wtedy zaczęły się jego problemy z chodzeniem. Dziś Kuba ma prawie 10 lat, za sobą całkowitą utratę wzroku w lewym oku, prawie całkowitą w prawym, chorą watrobę (prawdopodobnie na skutek wrodzonej wady przewodu żółciowego), wieczne problemy z kamieniem nazębnym (pewnie to skutek chorej wąktroby) no i nie chodzi w ogóle (ma bezwładną tylną część ciała), ale on nigdy nie cierpiał, na każde pogorszenie reagowalismy leczeniem i wszystko wracało do normy. Głęboko wierzę w to, że jest szczęśliwym kotem, niepełnosprawnym i wymagającym specjalnej opieki, ale bardzo kochanym :wink:

Popatrzcie na to zdjęcie - Kuba pierwszy z prawej, przytulony we snie do swojej mamy.

Obrazek
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pon gru 22, 2008 11:42

Witam, dziś jestem dopiero w stanie cokolwiek napisać...wczoraj myślałam, że nie wytrzymam...myślałam tylko o tym by cofnąć czas i nie odbierać mu życia ;((((((

zatrucie zostało wykluczone szczegółowymi badaniami krwi, biochemii. Dr. Lenarcik był bardzo przekonany ( w konsultacji z radiologiem), że był to uraz tylnego odcinka kręgosłupa, a oczy - po prostu potężny stan zapalny. choć mi wciąz trudno to wszytko powiązać i sama juz nie wiem. nawet dr. GArncarz załamuje ręce i nie wie jak to mogło być z naszym Kiciulkiem...
diagnoza urazu miała byc potwierdzona u dr. Sterny 05.01.. nie daliśmy rady!!!!! choć starałam się wierzyć, że będzie dobrze, że musi być ok!!!

w przeciągu miesiąca zdrowy, silny kot, samiec alfa w domu...tak się wykonczył...to po prostu nieprawdopodobne!
teraz sobie myślę, że gdyby diagnoza była szybsza, gdybyśmy od razu trafili do Lenarcika, mogłoby się skończyć zupełnie inaczej!!!!!

z jednej strony może postąpiłam samolubnie nie godząc się na sekcję, ale nie byłam się w stanie na to zdobyć. po tym co przeżył chciałam tylko by spoczął już w spokoju, na swoim ogródku, w miejscu gdzie uwielbiał się wygrzewać w słońcu...

dziś przyjdzie pocztą naswet nowy transporterek dla Czarnulka :((( chyba znów mnie to zdołuje!

do tego nasz syjamusek-Bzyk, ktróy de facto jak to syjamuski starsznie przywiązuje się do ludzi i innych zwierząt, dziś w nocy tak strraszliwie płakał, że nie mogłam już sama spać do rana... gdy wypuściłam go na dwór (chciał szukać Czarnulka) usiadł na wycierace i rozglądając się płakał okrutnie. myślałam, że pęknie mi serce :((( wiedziałam, ze będzie mu smutno ale nie sądziłam, że będzie tak szukał Czarnulka :(((

normalnie tylko wyć!!! czemu nie mogło być inaczej???


PS. rozumiem, że moje posty mogły trochę 'zaśmiecić' wątek. w pełni zrozumiem, jeśli dla porządku zostaną przeniesione bądź usunięte, więc jeśli może to ułatwić innym czytanie tego wątku-ja nie mam nic przeciwko. nam i tak już nic nie pomoże....

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 22, 2008 16:29 kochany Czarnulek

no to zerknijcie jaki był śliczniutki :)

http://upload.miau.pl/3/161132.jpg

gdy pomyslę jak wyglądał ostatnie 3 tygodnie łzy same cisną się do oczu... :(

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 23, 2008 0:47

Zaznaczam sobie wątek.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Wto gru 23, 2008 11:37

nie wiem czy mogę dodać ale ujął mnie za serce piękny wątek o niepełnosprawnej Amal ;(

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=79 ... sc&start=0
Obrazek Obrazek
Banda Iduli zaprasza do NASZEGO wątku

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 30, 2008 18:16

A do mnie odezwali sie pierwsi wlasciciele Kokodaczki.

I zapytali, jak czuje sie - cytat - "nasza podopieczna".
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto gru 30, 2008 19:01

A dlaczego ją oddali, skoro uważają, że mają prawo nazywać ją "nasza"?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 30, 2008 19:10

Anka pisze:A dlaczego ją oddali, skoro uważają, że mają prawo nazywać ją "nasza"?


Tak.
Aniu, juz mi preszlo...

Niech im jak najlepiej bedzie...
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto gru 30, 2008 21:52 nowa członkinia :)

Witam.

Nasze dwa niepełnosprawne futerka też chcą się zapisać do klubu :) Nie chcą być gorsze od innych wyjątkowych kociambrów :D

Fruzia to ciężki przypadek ludzkiego okrucieństwa. Była przybłędą, która kręciła się koło Kebaba na Rembertowie- arab ją dokarmiał, jednak pewnego dnia zobaczył ją sztywną, leżała bez oznak życia, szybko pojechał do weta z prośbą o pomoc.... Tak zaczęła się Fruzinkowa Droga przez Mękę :( Najpierw była klinika weterynaryjna i opieka dra J. Madejskiego. Potem przyjazd do nas i kilkumiesięczna rehabilitacja w Zakładzie Rehabilitacji dla Zwierząt w Katowicach. W międzyczasie Fruzia „zaliczyła” terapię z powodu chorej wątroby, ale wyszliśmy z tego. Teraz Fruzia doznaje już prawie wyłącznie radości życia. Nadal ma niedowład, nie chodzi, ale mimo tego jest naprawdę szczęśliwą kotką. Jeśli chodzi o kwestię jej zdrowia, to u Fruzi bywa z nim różnie, raz jest lepiej, a raz gorzej. Taki urok kotów z niedowładem. Fruzia ma coraz częściej problemy z załatwianiem się. Jej organizm nie pracuje prawidłowo, stąd ciągłe problemy. Na szczęście Komitet Pomocy dla Zwierząt udziela nam nieustannej pomocy, dzieli się doświadczeniami, dzięki czemu możemy uniknąć wielu błędów. Fruziunia jest kąpana i przewijana 3-4 razy dziennie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to niestety dla niej kąpiemy ją nawet do 8 razy na dobę (biegunka to straszna rzecz dla kotki mającej ranę odleżynową). Tak, tak, niestety nie udało nam się wyleczyć odleżyny, zawsze, gdy już myślimy, że zaraz się pozbędziemy tego ustrojstwa, to pojawia się biegunka i koszmar zaczyna się od nowa - i to nie nasz koszmar, tylko biednej Fruzi. Ona nie znosi tych zabiegów pielęgnacyjnych, ale bez tego nie da się żyć. Ona nawet się nie broni, ale za to miauczy przeraźliwie Fruzia jest przekochaną kotką, kochamy ją nad życie, a ona bardzo kocha nas :) Głównie mnie, ona świata poza mną nie widzi :) To jest niesamowite, ale tak właśnie jest. Fruzia bardzo lubi jeść (ma nieziemski spust :D). Poza tym uwielbia się do mnie przytulać, mogłaby cały dzień leżeć mi na kolanach i się miziać :D Często przemycam ją do łóżka i ucinamy sobie drzemkę :) Fruzia doskonale dogaduje się z naszymi kotami, a one w pełni akceptują ją :)

Oto ona:

Obrazek

Tu Fruzia na zamku Krzyżtopór :D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Tu w ogrodzie, szykowała się do rozpalania grilla :D

Obrazek

A tu z kolei Fruzia wylosowała los w loterii na dożynkach w Kurozwękach :D

Obrazek

Fruzia w labiryncie z kukurydzy :)

Obrazek

Fruzia z "żubrem" :lol:

Obrazek

Fruzik śpiący w drodze do domu, wymęczona, ale za to szczęśliwa :)

Obrazek

I już w domu, Fruzia kanapowa :D

Obrazek

Jej wątek na miau: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64 ... sc&start=0
ObrazekObrazek

Ines_Chorzow

 
Posty: 693
Od: Nie sty 20, 2008 12:35
Lokalizacja: Chorzów

Post » Wto gru 30, 2008 22:11 nowy członek :)

A teraz czas na Sheridanka :)

Został potrącony przez samochód i na jego (i nasze również :D) szczęście został znaleziony i zabrany do weterynarza. Okazało się, że ma porażony splot barkowy. Zjeździł pół Polski szukając pomocy w uratowaniu łapki, na koniec dotarł do nas, abyśmy mogli zawalczyć o niego poprzez rehabilitację. Niestety próby nie powiodły się, Sheridan nie chodzi na tej łapce. Zyskał jednak nieco "sprawności", tzn. stara się używać tej łapki w kuwetce, czy np. łapiąc muszkę, a to już dużo. On chyba ma świadomość, że to coś, co mu zwisa z barku, to jego łapka, a nie ciało obce. Doskonale sobie radzi, biega, skacze, w ogóle nie odczuwa swojej niepełnosprawności. Ciekawostką jest to, że Sheriś na początku był wcieleniem szatana, gryzł, drapał, był naprawdę bardzo agresywny. Po skończonej rehabilitacji siedzieliśmy z TŻ i rozmawialiśmy o konieczności znalezienia dla Sherisia nowego domu, a on - pamiętam jak dziś - siedział na środku pokoju i tylko na nas patrzył. Od tego dnia kot zmienił się o 180 stopni. Po kilku dniach poszłam z nim do weta myśląc, że może jest chory, bo to do niego nie podobne, żeby był taki grzeczny :D Myślę, że Sheriś chyba zrozumiał, że już nie będzie naszym kotkiem i postanowił się zmienić, żebyśmy go tylko nie oddawali :) No i został, mimo iż był chętny domek, ale nie potrafiłam go oddać, bo to jeden z dwóch największych pieszczoszków, jakich kiedykolwiek widziałam :D On nie może beze mnie żyć, gdzie ja, tam i on :)

A oto Sheriś:

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

Jego wątek na miau: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=68 ... an&start=0
ObrazekObrazek

Ines_Chorzow

 
Posty: 693
Od: Nie sty 20, 2008 12:35
Lokalizacja: Chorzów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 367 gości