kastapra pisze:No jadę jutro sprawdzac domek, ale już z Tarą, nie no masakra

(((( Wrócę pewnie sama...chociaż mam jakieś dziwne przeczucie....nie wiem sama...ze to nie to

to nie oddawaj. Miałam dwa razy złe myśli i za każdym razem nie pomyliłam się Raz kot pożył rok, bo chłopak zaczął go wypuszczać na balkon a stamtąd kot wychodził na osiedlowy trawnik lub troszkę dalej - Psotek nie żyje, bo potrącił go samochód ;(. Drugi raz kobieta okazała się narkomanką i pijaczką, udało się odebrać kota już po dwóch dniach
Przyłączam się do dobrych wieści tzn Zo wykrada nam czarującą czarnulkę o niebieskich oczkach czyli Dianę a jutro idzie na domowy DT ten wycofany maluch, przez którego Kastapra spać nie może, bo on siedzi w jednym miejscu. Gdyby Gabryś od Gracjany poszedł jakoś szybko do domu to ona wyraziła chęć przygarnięcia na DT innego bidusia.
U mnie święta spędzi nasz fundacyjny Gizmo, bo jego opiekunka wyjeżdża tzn gdyby nie miał kto zostać z kotem, to by nie pojechała ale, że mojemu Rufinowi brakuje małoletniego towarzystwa do głupawek to przygarnę Gizmusia a po świętach wezmę któregoś malucha, bo dorosłych to moja Zuzka nie zniesie
Kinya, tak dla bhp i tutaj napiszę, jutro sterylka Julki o 16-stej
News dnia, mamunia kociaków od pp nie jest w ciąży, uffff więc nie muszę jej wysyłać na sterylkę aborcyjną tylko po Nowym Roku na zwykłą. Dziewczyny od Noemik zdrowe jak konie, nażarte do wypęku, jest cudnie

Tutaj jeszcze raz podziękowania dla mnóstwa zaangażowanych osób, zwłaszcza tych, które rzuciły wszystkim i pognały ze swoimi ogonkami na ratunek maluchom czyli aassii i sannie-ho
Rozmawiała ze mną któraś wetka z Krakvetu o możliwości zrobienia sobie takiego prywatnego banku surowicy, aby można było zadziałać natychmiast i aby mogły z tego korzystać nie tylko nasze fundacyjne kociuszki ale w ogóle ktoś kto się zgłosi do nas z taką potrzebą. Tutaj jakimś cudem udało się wszystko zgrać w czasie i przestrzeni ale np była cały czas mowa, że wszystko spokojnie, bo jest kot ozdrowieniec u Liwii. I oczywiście jak najbardziej ale nikt nie wziął pod uwagę, że nie uda się od niego pobrać krwi. Ale o tym to pomyślę może w święta a już na pewno jak poznam możliwości techniczne tzn przede wszystkim na jak długo można zamrażać te surowicę aby była przydatna.
Miałam też zabrać dzisiaj Pumę ale nadal jej się ta rana na brzuszku ślimaczy więc jeszcze została, może jutro albo w wigilię wróci na DT
No i wzięłam z Krakvetu rachunek za ostatnie półtora miesiąca, brrrr, prawie 1300 zł

ale w tym są trzy poważne operacje