Modrzew wpadł w odwiedziny do weterynarza. Znowu zapalenie ucha. Wet przypuszcza, że może to być reakcja alergiczna. Modrzew ma też wylizanego placka na przedniej łapie (tam gdzie ma czarną łatkę, wylizane ma z tyłu). Nie ma tego dużo, ale prawdopodobnie przyczyna jest ta sama. Mamy surolan do zakraplania uszu (dwa razy dziennie przez tydzień) plus do tego u weta zastrzyk (coś na D), żeby tak nie swędziało i żeby Modrzew się nie drapał. Ma działać 5-7 dni, jeżeli będzie się dalej drapał - powtórzyć.
Dziś drugą dawkę miał zakraplaną w domu. Ręka, noga, mózg na ścianie.

Zawsze mnie dziwi, że ta mała bestia ma tyle siły. Nie ma bata, żeby siedział spokojnie. No chyba, że będę go woził codziennie do weterynarza, bo tam się zachowuje spokojnie (aż pan doktor się zdziwił

), nie licząc może tego, że przy badaniu trzęsie się jak galareta. Chociaż przy zakraplaniu już lekko się wkurzył i majstrował łapą przy uchu, żeby już nic mu tam nie robić.

W poczekalni oczywiście się obraził, jak chciałem go pogłaskać to poszedł na drugi koniec koszyka.
A w poczekalni czekał z nami inny kot ze swoją Dużą. Właściwie "kot" to mało powiedziane.
Wielkie kocisko, na cały koszyk!

Myślałem, że Modrzew jest duży, ale on zajmuje w porywach 1/3 koszyka (koszyki takie same

). Ale piękny był. Podobny do
rosyjskiego niebieskiego z tego zdjęcia, tylko z żółtymi oczami. I miał świetne, puchate futro.
No i udało się lekko Modrzewia ochudzić ostatnio.

Wygląda jak najbardziej prawidłowo, nie jest już taki kulkowaty, nawet fałdę na brzuchu ma bardziej zarośniętą sierścią.

Nie wiem, czy sprawdza się opcja "dużo małych posiłków w ciągu dnia", czy to dziś ten stres tak bardzo na niego podziałał i dziś mu się tak schudło.
Zdjęcia:
Filmik:
Przezywanie gołębia