Maszeńka podbija świat.
Podróż pociągiem zniosła bardzo dzielnie, na początku troszkę płakała, ale po głaskaniu zasnęła spokojnie.
W domu - najpierw rodzice troche się naburmuszyli, nie specjalanie popierają pomysł mojej opieki nad zwierzakiem, ale baardzo szybko Maszeńka ich oczarowała i owinęła sobie wokół łapki.
Mama się użaliła, że taka biedna i zabierała mi ją z kolan "bo też chce poprzytulać", ojczym zasępił się bardzo kiedy zobaczył jak bieda chodzi ciągle w kółko (uszko niestety boli) i dopytywał się czy toznaczy, że była trzymana w klatce.
W nocy wstałam - patrzę nie ma kota u mnie w łóżku. Chodzę po domu, a raczej skardam się w ciemnościach, zgubiła się gdzieś, siedzi przestraszona w kącie - myśle sobie. W końcu nie poznała jeszcze całego mieszkania. Szukam i szukam, niegdzie jej nie ma. Wreszcie patrzę - a ona śpi z rodzicami
Rano Maszeńka dobrała się do pluszowej owieczki i bardzo długo się nią bawiła. Wobec tego mama zarządziła, że mam jej kupić pluszaki do zabawy (bo swojej ulubionej owieczki nie odda

).
Maszeńka ma apetyt, dużo się bawi, bryka, zwiedza mieszkanie. Cierpliwie znosi podawanie leku w syropie

.
Jak tylko kota gdzieś miauknie - ojczym mnie woła - bo kota płacze !!!
Absolutnie ich podbiła.
Dzielna Maszeńka, a troszkę się obawiałam ich reakcji
