Się chyba jednak potnę, albo wyjdę na balkon i zacznę wyć, albo spalę jakąś menelską kamienicę/ulicę
Była ciocia CC

i juz wszystko jasne, prawda?

Już kiedy natychmiast po moim powstaniu z łoża nie doczekał sie żarcia (tolerowane i wybaczalne jest wyłącznie maleńkie opóźnienie związane z wizytą w toalecie), już wiedział, że cos nie jest tak. Zadzwonił domofon no i się zaczęło. Wyciągniety spod łózka, a raczej wymieciony (bo łóżko masywne, ciężkie i nie jestem w stanie go sama przesunąć) uciekł pod kanapę. Kanapę odsuwa się łatwo, ale już zza kanapy wyjęłam nieszczęsną kupkę kociego nieszczęścia. Oględziny skóry - goi sie ładnie i porasta, CC zadowolona, ja tym bardziej. Pobranie krwi, cukier 404

Ale podejrzewam, że stres mial tu duże znaczenie w tym wyniku. Później nie chciał jeść - bo strach, teraz siedzi pod łóżkiem i nadal się boi. Wszystkie dni kiedy się odstresował diabli wzięli.
Za to wymysliłam sobie nareszcie co zrobie jako rybe na zimno i jestem zadowolona. Zaspokoję bowiem swój egoizm - nie będę robić rolady z soli bo ona wymaga kawioru do dekoracji. Kawior zeżrę sama, nie będę się dzielić. Też się odstresuję, a co
