Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 18, 2008 11:25

Idula, nie pomogę, u nas było inaczej. Czarnulek jest pod opieką najlepszych weterynarzy specjalistów, może trzeba troszkę poczekać na efekty? Pies znajomych też zaczął "padać" na tył, okazało sie, że przyczyna tkwiła w kręgosłupie. Jest po operacji, wszystko w porzadku. Trzymam za Was kciuki.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw gru 18, 2008 12:50

Amica, dziękuję no nic mamy jeszcze dużo nadzieji...
gwoli up-date: wczoraj po dwóch dawkach antybiotyku (na oko) Czrnulek wyszedł z szafy, wyraźnie chętny towarzystwa :)) niestety chodzenie coraz gorzej-cały czas się przewracał, w tej chwili wciąż cgodzi na całych stópkach ale podwija paluszki...wygląda to masakrycznie ze aż serce boli!!! próbujemy jak najszybciej do dr. Sterny ale brak terminów a we wszytkich rejestracjach nikogo nie obchodzi, że kot za chilę nie będzie chodzilł...

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 18, 2008 14:29

Czarnulek dziś już nie wstał... :(((((((
myślimy już o najgorszym bo wygląda jakby bardzo cierpiał a już najbardziej nie do zniesienia jest ta bezradność

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 18, 2008 16:51

A nie można jakoś dodzwonić się do dr Sterny i powiedzieć, że kot chyba odchodzi :(

Nie ma dobrego weta który ratowałby umierającego prawie kota??? Kurcz, no!


:cry:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt gru 19, 2008 8:49

Nie mam (a raczej nie miałam do 22:00) prywatnej komórki dr. Sterny. Recepcja za nic nie chciała mnie połączyć, poprosić doktora do telefonu...usłyszałam, żę przekażą mu ale oddzwoni pewnie jutro najwcześniej. jutro....kiedy Kocina potrzebuje pomocy teraz!!!
ludzie normalnie nie mają serc!

generalnie w całej tej rozpaczy pojechałyśmy po jakąkolwiek pomoc do dr. Lenarcika, który nawet przez chwilę nie wahał się, pomimo kompletu pacjentów :!: zmieniliśmy leki na symlox i dexaven, które mają być ponoć ostatnią szansą, więc proszę pomyślcie cieplutko o naszej kocianej Pierwszej Kociej Miłości bo Nowy Rok zaczęty bez Niego...
na dodatek biedulek w związku z ogromnym obrzękiem wokól całych oczek ma problemy z zamykaniem powiek i ZERO nawilżenia. oko wysuszone prawie na wiór-zdąłyłyśmy do dr. Garncarza niemalże w ostatniej chwili bo byłoby uszkodzenie rogówki... generalnie dr. zaakceptował nowy antybiotyk, przepisany przez Lenarcika, dorzucił oczywiście łezki (jak najczęściej) oraz optex - preparat do czyszczenia oczu. Powiedział, że jesteśmy troszkę panikary, bo koty leczy sie bardzo opornie i najelpszym lekarstwem jest czas (w połączeniu z lekami oczywiście), aczkolwiek łatwo powiedzieć kiedy jest sie lekarzem a nie właścicielem który widzi Kociaka który śpi z otwartymi oczętami wysuszonymi na wiór...
do teraz nie mogę sobie wybaczyć, że już przedwczoraj kiedy pojawiły się pierwsze symptomy suchości nie poleciałam do apteki po łezki (choć wtedy jeszcze nie wiedziałam że na skutek takiego opuchnięcia może dojść do kompletnego braku pracy aparatu łzowego).

dziś rano było siuśki, oczywiście przewrócił się na nie bidulek. Nie wiemy jak go z powrotem nauczyć tej kuwetki. odkąd przyszedł do nas z bloku (de facto był częścią naszego spadku wraz z innymi 5cioma kotami!!!!) był wychodzący-załatwiał się u nas na podwórku w kopcach kretów :) teraz lepiej byłoby dla niego siusiać w żwirku, zamiast ziemi bo nie brudziły się tak...
wczoraj dr. Lenarcik wycisnął siuśki ale mam nadzieję, że Czarnulek jakoś będzie sobie radził dokąd nie poczuje się lepiej...bo innej opcji nie przyjmujemy.

dr. Sterna oddzwonił wczoraj aczkolwiek byliśmy już po wizycie u Lenacika więc jesteśmy umówieni na 5tego na konsultację. Mam nadzieję, że do tego czasu będzie się polepszało...
proszę trzymajcie kciuki! :kotek:

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 19, 2008 8:56

Idula, nie poddawajcie się, cały czas trzymam kciuki :ok:
A dr Garncarz mówił co może być przyczyną choroby oczu? Może to jakieś uszkodzenie neurologiczne?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt gru 19, 2008 10:03

czy znacie tą niepełnosprawną koteczkę?:-można ją dopisac do kotków poszukujacych domku?
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=84 ... sc&start=0
czekam na odzew osoby, która założyła watek...
i jeszcze ten kotek Neuronek:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=85976&highlight=

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26879
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt gru 19, 2008 14:48

Amica pisze:Idula, nie poddawajcie się, cały czas trzymam kciuki :ok:
A dr Garncarz mówił co może być przyczyną choroby oczu? Może to jakieś uszkodzenie neurologiczne?


Amica,
wszyscy stawiają i życzą szczerze aby oczy i łapki nie było powiązane. ale co za zbieg okoliczności, że wystąpiły w tym samym czasie... brak reakcji źrenic może być wynikiem dużego ciśnienia wewnątrz-gałkowego.
gdyby był to uogólniony stan zapalny układuy nerwowego to encorton by zadziałał, podobno.
wg. dr. Lenarcika nowotwór OUN z kolei dawałby dodatkowe objawy jak trudności z połykaniem, jakieś porażenia twarzy (tzn. pyszczka :)) i wiele innych

ja już na prawdę nie wiem.. liczyłam na ten nowy zestaw leków a mam wieści, że nie było więcej sikania, nie było kupy...kładzie się w ziemi i nie chce wstać. nie jadł :( schował się znów do szafy :(

mam już myśli żeby to jego cierpienie i nasze się już skończyło! choć nasze , nawet po ukróceniu jego cierpienia jeszcze długo się nie skończy... ;(

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 19, 2008 20:40

mięśnie zwieracze powiek też nie działają... nasza Kocina śpi z otwartymi oczkami ;( dziś na noc mamy spróbować zakleić powieki plasterkiem ale cienko to widzę... wyć się chce i myślę już tylko o szczęściu,wiecznej wiośnie i przede wszystkim braku bólu za TM...

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 19, 2008 21:00

O Matko :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt gru 19, 2008 21:37

Nie wiem, co napisać. Wszystkie słowa wydają się nie adekwatne.
Co to może być???
Mogę tylko wspierać myślami, być z Wami sercem.

Allesandro, dzięki za wskazanie wątków. Dopiszę jak nie dzisiaj to jutro.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob gru 20, 2008 15:43

:(:(
już za TM :(
może to słabość, że dłużej nie umieliśmy walczyć... ale nie mogłam pozwolić by cierpiał choćby dzień dłużej...
najbardziej boli myśl czy mogło być inaczej... czy druga dawka dexavenu by zadziałała... choć w opinii dr. Lenarcika były bardzo małe szanse. Kocinka najprawdopodobniej była już również ślepa...

Płomyczku zgasłeś... wybacz że byłam bezsilna, że nie miałam sił walczyć o CIEBIE!!!! mam nadzieję, że chasasz na słonecznej łące, z pełnym brzuszkiem i jesteś znów beztrosko szczęśliwy :)
dziękujemy, że nauczyłeś nas jak kochać kiciulki. zawsze będziesz naszą PIERWSZĄ KOCIĄ MIŁOŚCIĄ!

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 20, 2008 17:50

Idula, współczuję :cry:
Tak trudno znaleźć słowa w takim momencie.
Dobrze, że podjęłaś taką decyzję. To właśnie opiekun kota najlepiej wie, bo wie sercem, kiedy już nie należy na siłę przedłużać cierpienia. Podjęłaś najtrudniejszą z decyzji, wiem, jak to boli, ale dobrze, że ją podjęłaś.
Teraz trudno Ci w to uwierzyć, ale powoli ból ścichnie, a pozostaną wspomnienia wszystkich wspólnie przeżytych chwil.Przytulam
[']['][']

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob gru 20, 2008 17:57

Smutno...
:cry: :cry: :cry:

(')
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Sob gru 20, 2008 19:18

dziękuję...
to nie pierwsza taka decyzja niestety. już raz musiałam również podjąć taką z 13 letnią psinką :( ból może minął ale poczucia winy że się poddałam nie pozbyłam się do dzisiaj :(
staram się wierzyć, że właściwie odczytałam co chciał mi przekazać Czarnulek swoimi niewidzącymi oczkami, swoją rezygnacją... czułam, że bardzo tego chce i teraz nie mogę już o niczym innym gdybać inaczej zwariuję...
autentycznie boję się znów przywiązać i pokochać. choć w domu jest jeszcze dwójka do kochania...
szkoda, że nie mogę pokazać Wam jaki był piękny...

pozdrawiam i ogromnie podziwiam Was za to że w tak dzielny i piękny sposób potraficie przeżywać takie tragedie, jak potraficie walczyć o każde jedno maleństwo, nie zrażać się i znów przygarniać następne bidulki. ja nie wiem czy jeszcze bym chciała...strasznie trudno myśleć o dniu jutrzejszym...

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 213 gości