
Migota, ja nie dam rady tak wcześnie. Ni płać za wizytę, wpadnę po południu do lecznicy i ureguluję długi.
Zeznaj wszystkie spostrzeżenia dot. Carmen, możesz sobie nawet spisać na kartce, żeby coś nie umknęło.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Migota jest z małą w lecznicy.
Wetka dzwoniła do mnie. Jest bardzo źle. Parametry krwi się pogorszyły - czerwone lecą w dół, leukocyty w górę. Carmen jest bardzo słaba. To raczej FIP (jeśli nie, to może być jakiś nowotwór).
Dziś Carmen dostanie antybiotyk dożylnie i steryd. I zobaczymy czy zareaguje.
Jutro ewentualne przetoczenie, aczkolwiek zostałam zapytana czy chcę ją próbować ratować za wszelką cenę i trochę wbrew rozsądkowi.
Czy chcę?
Czy chcemy?
Czy to ja muszę decydować?
ewar pisze:Okropne to,co napiszę,ale ja jestem za eutanazją w beznadziejnych przypadkach.Człowiek powie,że go boli,dostanie silne przeciwbólowe środki..itd.,a kot?Oglądałam niedawno program z D.Sumińską i ona ostatecznie mnie przekonała.Mamy,jej zdaniem obowiązek oszczędzenia stworzeniu cierpień.Ostatnio koleżanka pożegnała swoją kotkę.Wet zrobił to tak,aby odbyło się to w sposób jak najmniej drastyczny.Dostała coś na sen,potem zastrzyk,nie bolało jej nic,a koleżanka była przy niej do końca.Koleżanka zdecydowała się na ten krok po sugestiach weta.Nie wiem,czy nie gorsze było patrzenie na słaniającą się kotkę,skłutą zastrzykami,chudnącą w oczach i z pewnością cierpiącą bardzo.Co jest bardziej humanitarne?Przecież tutaj wetka twierdzi,że szans nie ma,czy tak?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, Meryniu i 80 gości