Carmen [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 19, 2008 23:48

Wiem Agn :(

Migota, ja nie dam rady tak wcześnie. Ni płać za wizytę, wpadnę po południu do lecznicy i ureguluję długi.

Zeznaj wszystkie spostrzeżenia dot. Carmen, możesz sobie nawet spisać na kartce, żeby coś nie umknęło.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 20, 2008 10:49

Migota jest z małą w lecznicy.

Wetka dzwoniła do mnie. Jest bardzo źle. Parametry krwi się pogorszyły - czerwone lecą w dół, leukocyty w górę. Carmen jest bardzo słaba. To raczej FIP (jeśli nie, to może być jakiś nowotwór).

Dziś Carmen dostanie antybiotyk dożylnie i steryd. I zobaczymy czy zareaguje.

Jutro ewentualne przetoczenie, aczkolwiek zostałam zapytana czy chcę ją próbować ratować za wszelką cenę i trochę wbrew rozsądkowi.

Czy chcę?

Czy chcemy?

Czy to ja muszę decydować?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 20, 2008 10:56

Jana :(.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob gru 20, 2008 11:02

Jana, współczuję.
Wiem jak trudne jest podejmowanie takich decyzji...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Sob gru 20, 2008 11:23

biedna malunia kicia :(
Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Sob gru 20, 2008 11:33

Jana pisze:Migota jest z małą w lecznicy.

Wetka dzwoniła do mnie. Jest bardzo źle. Parametry krwi się pogorszyły - czerwone lecą w dół, leukocyty w górę. Carmen jest bardzo słaba. To raczej FIP (jeśli nie, to może być jakiś nowotwór).

Dziś Carmen dostanie antybiotyk dożylnie i steryd. I zobaczymy czy zareaguje.

Jutro ewentualne przetoczenie, aczkolwiek zostałam zapytana czy chcę ją próbować ratować za wszelką cenę i trochę wbrew rozsądkowi.

Czy chcę?

Czy chcemy?

Czy to ja muszę decydować?


Jana, w takim samym momencie poddałam się z Puchatkiem..
Chociaż do tej pory nie wiem czy dobrze zrobiłam..
Na przetoczenie krwi się nie zdecydowałam, słysząc od Ady, że poprawa może być tylko chwilowa.. i że trzeba będzie powtarzać.. bez gwarancji, że nastąpi poprawa..

Jeszcze raz powtórzę - nie wiem czy dobrze zrobiłam.. może trzeba było walczyć.. może odebrałam jej szansę..
Nie wiem..
Ale jak patrzyłam jak słabnie.. :crying:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Sob gru 20, 2008 11:35

jeśli jest szansa, to chyba zawsze warto..

:(
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Sob gru 20, 2008 11:45

Problem jest złożony i na razie sobie nie bardzo radzę z tym.

Przypomina mi się Mysza, która dostała chemię. I, że wtedy posunęłam się za daleko. Mysza była słaba, bardzo chora, a przede wszystkim bardzo źle znosiła leczenie. Każda kroplówka była dla niej ogromną męką. Niektóre koty takie są.

Nie chodzi o pieniądze, czas czy fatygę (jakkolwiek głupio to brzmi). Chodzi o kota. Carmen nienawidzi nawet zakraplania oczu, walczy i wyrywa się okropnie, bije łapami. Teraz jest słaba, tak słaba, że do założenia wenflonu trzymały ją tylko dwie osoby (wetka zwróciła mi na to uwagę, bo zna Carmen i wie jakim wyzwaniem wcześniej było podanie jej leków, nawet głupiej tabletki). Biorąc pod uwagę rokowania, a raczej ich brak - czy mamy prawo narażać Carmen na kolejne dni udręki? Przetoczenie, zastrzyki... Kiedy ona nie ma siły się bronić? A z drugiej strony - czy można się poddać?

Nie mam siły...


edit Satoru - no własnie z tą szansą jest kiepsko :cry:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 20, 2008 11:50

Jana, nic nowego Ci nie napiszę..
Znasz ją Ty i Migota.. i wetka (Ada?)..
To Wy najlepiej wiecie co jest najlepsze dla Carmen..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Sob gru 20, 2008 12:15

Okropne to,co napiszę,ale ja jestem za eutanazją w beznadziejnych przypadkach.Człowiek powie,że go boli,dostanie silne przeciwbólowe środki..itd.,a kot?Oglądałam niedawno program z D.Sumińską i ona ostatecznie mnie przekonała.Mamy,jej zdaniem obowiązek oszczędzenia stworzeniu cierpień.Ostatnio koleżanka pożegnała swoją kotkę.Wet zrobił to tak,aby odbyło się to w sposób jak najmniej drastyczny.Dostała coś na sen,potem zastrzyk,nie bolało jej nic,a koleżanka była przy niej do końca.Koleżanka zdecydowała się na ten krok po sugestiach weta.Nie wiem,czy nie gorsze było patrzenie na słaniającą się kotkę,skłutą zastrzykami,chudnącą w oczach i z pewnością cierpiącą bardzo.Co jest bardziej humanitarne?Przecież tutaj wetka twierdzi,że szans nie ma,czy tak?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob gru 20, 2008 12:26

Ciężka decyzja. Porozmawiałabym jeszcze z weterynarzem, jesli to FIP czy inna straszna choroba, bez cienia nadziei na poprawę, to uporczywe leczenie kota, który źle nosi zabiegi wydaje mi się niepotrzebne, ale łatwo pisać, trudniej podjąć decyzję. Współczuję tego ciężaru.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Sob gru 20, 2008 12:31

Tak,to prawda.Cokolwiek sądzimy o eutanazji,decyzja jest zawsze ciężkim przeżyciem.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob gru 20, 2008 12:35

Rozmawiałam z Migotą. Mamy kilkanaście godzin na decyzję.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 20, 2008 12:36

ewar pisze:Okropne to,co napiszę,ale ja jestem za eutanazją w beznadziejnych przypadkach.Człowiek powie,że go boli,dostanie silne przeciwbólowe środki..itd.,a kot?Oglądałam niedawno program z D.Sumińską i ona ostatecznie mnie przekonała.Mamy,jej zdaniem obowiązek oszczędzenia stworzeniu cierpień.Ostatnio koleżanka pożegnała swoją kotkę.Wet zrobił to tak,aby odbyło się to w sposób jak najmniej drastyczny.Dostała coś na sen,potem zastrzyk,nie bolało jej nic,a koleżanka była przy niej do końca.Koleżanka zdecydowała się na ten krok po sugestiach weta.Nie wiem,czy nie gorsze było patrzenie na słaniającą się kotkę,skłutą zastrzykami,chudnącą w oczach i z pewnością cierpiącą bardzo.Co jest bardziej humanitarne?Przecież tutaj wetka twierdzi,że szans nie ma,czy tak?

Ewar, ja sięz Tobą zgadzam..niestety..Też musiałam kiedyś podjąć taką decyzję. I nie żałuję.Bo patrzenie na cierpiące zwierzę, kiedy szanse są nikłe,lub nie ma ich wcale, jest stokroć gorsze,niż eutanazja.
Jana,współczuję, trzymaj się. :roll:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Sob gru 20, 2008 12:38

Tak naprawdę teraz zastanawiamy się nad transfuzją, o eutanazji na razie nie ma mowy.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 92 gości