QTM+yakuza: bo kocimiętka była za mocna? -100

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 17, 2008 19:27

Jakby ne pluła tabletką dalej niż widzi, a reszty nie usuwała razem ze śliną, to by teraz miała kubrak cały <foch> No i jakby duża nie miała skrupułów w zwiazku z rowarciem paszczy i wrzuceniem w powstałą czeluść medykamentów wszelkich...

Kto by pomyślał, że Burydres taki wrażliwy... Na sześć istnień kocich "tylko" jedna ofiara.

:wink:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro gru 17, 2008 20:14

Wrażliwość się objawia różnie. U ludzi to w ogóle... Zaobserwowane ostatnio. :P
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro gru 17, 2008 20:21

Mam nadzieję, że się szybciutko Tosiuli zagoi :)

Ja miałam podobnie, tzn odkryłam dziurę w futrze na biało-burym karczychu, tyle że głębiej był strupek, a pod nim dziura w kocie :cry:

Nigdy sobie nie wybaczę, że naraziłam Tosię na coś takiego, bo okazało się, że bolesne zastrzyki z gentamycyny, które ładowałam w karczek przez trzy tygodnie codziennie i które właśnie wywołały martwicę w tym miejscu były niepotrzebne :( (lekarka próbowała tak leczyć plazmocytarne zapalenie dziąseł). Dodatkowo poinformowała mnie, że zdarza się to i zagoi się kiedyś, ale nie zarośnie już sierścią :?
Na szczęście forum pomogło-z uporem maniaka :twisted: smarowałam kota maścią nagietkową, pomogłam strupkowi odpaść i ranka pięknie się zagoiła i zarosła futerkiem.
Obrazek
Obrazek Obrazek

mimw

 
Posty: 7010
Od: Sob mar 10, 2007 17:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 17, 2008 20:56

EwKo pisze:Kto by pomyślał, że Burydres taki wrażliwy... Na sześć istnień kocich "tylko" jedna ofiara.

:wink:

Moje Bure, czyli Kasia, też jest najbardziej wrażliwe i najbardziej plujące tabletkami.
Widocznie to uwarunkowanie genetyczne :lol:

Życzę Buremudresowi, żeby mu się karczek ładnie wygoił i porósł futerkiem :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 17, 2008 21:16

EwKo pisze:No i jakby duża nie miała skrupułów w zwiazku z rowarciem paszczy i wrzuceniem w powstałą czeluść medykamentów wszelkich...


No fakt, nie jest to naprzyjemniejsza rzecz ani dla "medykowanego" ani dla "medykującego" :wink:
U mnie to jednak działa - kot między mocno ściśnięte kolana, tabletka usmarowana w maśle (coby poślizg był lepszy :twisted: ) i dawaj, pchamy do oporu! Kończy się jedynie na fochach "namedykowanego", czasami na podrapanej ręce "próbującego namedykować" :wink:
A za szybkie porośnięcie dziury futerkiem :ok:
Obrazek Tosia Obrazek Kaziu

Nikajka

 
Posty: 664
Od: Pt lis 03, 2006 17:22
Lokalizacja: Skawina

Post » Śro gru 17, 2008 21:41

8O

I pomysleć, że tego jeszcze moje koty nie miały :wink: <odpukuje>

:ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Czw gru 18, 2008 20:35

Dzisiaj ciąg dalszy atrakcji. Wróciłam wieczorkiem do domu (zahaczyłam wreszcie o hacjendę rodziców), sztuk sześć zameldowało się w przedpokoju, po czym obrało jeden kurs: kuchnia. Małe na stół, duże na blat mebli.

Wchodząc zauważyłam coś obok jednej z kuwet. Kolor mi nie pasował. Biała ściera i dawaj, ścieramy. I co? Szmatka zabarwiona na różowo. Po zapachu sądząc - ewidentnie siuśki. I pytanie: czy któreś nalało na kroplę soku malinowego, który mi się wczoraj rozlał i może nie zauważyłam, czy wersja druga: ktoś ma problem... U Tosi swego czasu zauważyłam, bo grudki żwirku podbarwione były różowawo. Nie zdarzyło się, by nalała obok kuwety. Nie wiem, kogo podejrzewać.

Maść nagietkowa, mówisz? Czy czekać aż zarośnie? Do weta? Po ponad tygodniu, albo i dwóch - musiałabym spojrzeć, kiedy odrobaczałam, to chyba już po fakcie; tym bardziej, że nie wiem, od kiedy burak łysieje. No i się nie drapie... Jakby proces postępował czy coś, to oczywiście trzeba będzie jechać do speca.

Melka sprawia wrażenie zadowolonej z totalnego zakocenia chaty. Rozczesuje maluchom futerko na plerkach i czerepkach, walnie z liścia, wyrżnie z pięchy, przerzuci na plecy - nie jest źle :) Czasem pozwala im nawet się poprzytulać, choć tu obowiazuje zasada: Mela chcieć się tulić - dobrze. Do Meli chcieć się przytulać - źle. Wczoraj z górnej platformy wieży koty o mało co nie wykipiały: do śpiącego Słonika niepostrzeżenie dołączyli chłopcy :lol: Cała trójka miała problem z zajęciem wygodnej pozycji, niemniej - dała radę :lol: Tosia w tym czasie leżała/wisiała/zaczepiła się na oparciu fotela stojącego obok wieży, zaś Klunia z Zosią chrapały w drugim fotelu. Sielanka normalnie :roll: I jaka oszczędność miejsca.


Wspominałam, że przyszło kocie żarcie. Karton porzuciłam w kuchni - wiadomo przecież, że duzi zamawiają w necie różne rzeczy po to, by kotecki mogły się pobawić kartonikami, no nie? Dziś, po powrocie z pracy, znalazłam w nim ścierkę, którą poleruję szklanki (siem zdarza, czasem 8) ) i zabawkę. Kocią oczywiście. Jurka przed kilkoma dniami przyuważyłam, jak ciągnął do przedpokoju kuchenny ręcznik ściągnięty z suszarki. Zawlókł do kąta przy drzwiach wejściowych i porzucił.

Aha, no i codziennie rano przeżywam istne oblężenie harleyowców: parkują te swoje mruczące machiny w moim łóżku i nic ich nie rusza :roll:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt gru 19, 2008 20:21

Wpadki z kałużą żadną nie było (wersja optymistyczna)/jeszcze nie było lub jej nie znalazłam (wersja, która sama pewnie się przypomni i da namierzyć :roll: ).

Dziś pierwszy wieczór dwutygodniowej laby. Normalnie z nadmiaru tej wolności nie wiedziałam, co z sobą zrobić. Poszłam więc się zdrzemnąć :twisted:

Czy ktoś może wytłumaczyć moim kotom, że po to mają dwie kuwety, by skłądać daniny Matce Naturze do obu? Jedna przebiera, ten merc ;), a druga taka samotna stoi i ledwo jedna bryłką musi się zadowolić. Istniejący problem zauważyła również Tosisława, zaznaczając swe stanowisko w wiadomy sposób :roll:

Karol właśnie próbuje zbliżyć się Do Tosi. Ta udaje, że go nie widzi. Ooooo.... Lol się skrada... Tosia patrzy. Leżą 20 cm od siebie... . Jest 19.53 :twisted: Przyjmuję zakłady, o której Lol oberwie.

19.55 - nie czekał, przeskoczył do mnie, wprost na kolana. Dzięki temu przekonuję się, że od bidy mam jako tako opanowane pisanie bezwzrokowe :twisted: Normalnie się zdziwiłam :lol:
No i nadmienię, że pół biedy, że przeskoczył, ale bączka mógł już se zachować dla siebie :roll:

A propos tematów tabu: siedzi człek na kibelku, no bo czasem przecież musi, choć nasza kultura raczej wymaga od nas pomijania milczeniem tegoż tematu ;) i co się dzieje? Przychodzi do łazienki taka dupa węża w postaci Jurasa i zaczyna majstrować, próbując wyrwać wiszącą na muszli zawieszkę z ... jak to się fachowo zwie? Takie białe, z żelem, co to niby odkaża i dezodorantuje ;) Noż kurde! Czy ja im stoję nad kuwetą?!

Jakieś bydlę namiętnie podgryza sznurki żaluzji. Żeby je wymienić, będę musiała zdjąć wszystko z okien i oddać do fachowca. Ktoś wie, gdzie upchnęłam zasłony?

Odkrycie zawodowe: wczoraj się wnerwiłam, bo okazało się, że na 28 osób lekturę - "Syzyfowe prace" ściślej - przeczytały cztery sztuki. Mają pakiet zadań na czas świąt, a sądząc po ich nieco zaspanych ślipkach , ale też gestach zwycięstwa, które pokazywali w trakcie pisania kartkówy ze znajomości treści utworu, da się prześledzić Borowicza przypadki w czasie jednego wieczoru/nocy :evil:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt gru 19, 2008 20:28

Gratuluję dwóch tygodni wolnego. :D

Koty będą szczęśliwe. :D :D
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt gru 19, 2008 20:30

Cholibka Ewko, nieciekawe wieści.....mam nadzieję, ze to jednak sok malinowy ale już sam fakt, że siuśki obok kuwety świadczy, że może być coś nie tak.....
......choć jest jeszcze trzecia opcja!
Masz kuwetę krytą czy nie? Kiedy Tośka miała jeszcze kuwetę odkrytą, osobiście byłam świadkiem jak wlazła do niej, poszukała wygodnego miejsca, znalazła takie na samym brzegu po czym.....wypięła dooopsztyla poza kuwetę i palnęła wzorcowego cooopala na podłogę w kuchni! :twisted: A jakie zrobiła oczy gdy go chciała zakopać! :lol:

Może w przypadku Twoich futer, któreś stwierdziło, że skoro łapy w kuwecie no to pupa tyż:?: :wink:
Obrazek Tosia Obrazek Kaziu

Nikajka

 
Posty: 664
Od: Pt lis 03, 2006 17:22
Lokalizacja: Skawina

Post » Pt gru 19, 2008 20:35

Pisząc poprzedniego posta, jeszcze nie było Twojego dzisiejszego 8)
Co do sytuacji intymnych w łazience....ja miałam przyjemność wykonywania tychże ze dwa dni temu z Kazkiem na kolanach.... :roll: ....który za cholerę nie chiał na koniec zejść :twisted:
Obrazek Tosia Obrazek Kaziu

Nikajka

 
Posty: 664
Od: Pt lis 03, 2006 17:22
Lokalizacja: Skawina

Post » Pt gru 19, 2008 20:45

Anito, spróbowałyby nie! :evil:


;)


W temacie kuwety: Zosia mi dwa razy zrobiła niespodziejkę: raz - kidy była malutka i miała prawo nie dobiec do kuwety. Zainstalowała kuper przy drzwiach wejsciowych i ... poleciało :twisted: Za drugim razem nalała do posłanka - akurat weszłam na ten widok. Pisałam o tym na forum. Tym razem była juz starsza. Po cichu obstawiam ją, choć na gorącym uczynku nie złapałam...

A Tosia - tak ma. Kiedy kuweta jej zdaniem nie nadaje się do użytku, sadzi kupala obok i po sprawie :? Kiedyś regularnie dzień w dzień załatwiała tę sprawę na podłodze w łązience. Zawsze w tym samym miejscu. Z jej powodu kuwety wylądowały w kuchni, łazienka jest zamknięta póki Burydres nie załatwi swych potrzeb.

A, kot na kolanach (albo w opuszczonych spodniach) to normalka :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt gru 19, 2008 22:56

Fajnie, że już wolne :D Wypoczywaj 8)

U mnie kuwetowo jest ciekawiej-duża kryta była super. Oprócz niej mała odkryta w kuchni sobie stała-dodatkowo.
Do czasu, gdy któregoś dnia (sobota to była) Tż postanowił, że w kuchni nie bedzie stała ta mała, bo po co? Jak pomyślał, tak zrobił. Tego dnia w kuchni, w miejscu gdzie wcześniej stała kuwetka, zastaliśmy kałużę. Sprzątnęliśmy. W niedzielę rano, po otwarciu drzwi z pokoju do kuchni-Andaluzja biegusiem poleciała w to samo miejsce i - sik :roll: No to postawiliśmy małą kuwetę pustą, żeby sioo do badania złapać-zrobiła obok kuwety, na podłogę :evil:
Kuweta mała niniejszym została w kuchni przywrócona, a drzwi do kuchni nie zamykamy na noc. Skutek - Andaluzja sika do tej kuwety, a dziś podczas sprzątania kuwet Tż odkrył, że wszystkie trzy do tej malutkiej kuwetki oddają konkrety 8O a duża kuweta właściwie była czysta.
Obrazek
Obrazek Obrazek

mimw

 
Posty: 7010
Od: Sob mar 10, 2007 17:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 19, 2008 23:07

"Dziura" po Profenderze powinna bez śladu zarosnąć :) Jeśli strupki są suche, a ona nie drapie się, to może to po prostu delikatnie natłuszczać, żeby nie swędziało i czekać :)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob gru 20, 2008 9:48

Z tymi kuwetami to się trzeba obchodzić niczym saper z niewybuchem 8O Albo się uda, albo nie.

Dziurze się przyglądam, suche strupki odpadły, pod nimi jest czysto. Toś wygląda jak oskubany kurak.

Kiedy się obudziłam, wszystkie trzy szczurki dokonywały porannych ablucji, siedząc na MOJEJ klacie. No dobra. Lol siedział w zgięciu łokcia. Jako jedyny trzymał wzniesioną w geście starożytnych Rzymian kończynę tylną. Przepraszam, nie zanotowałam którą i czy to aby niezgodne z prawem nie było ;) Zanim zdążyłam załapać, że się obudziłam, pokój (z prędkością światła dwukrotnie) obiegła Klunia. Małe się nie ruszyły, zastygły tak, jak siedziały: z wywalonymi językami, podniesionymi kończynami, itp. - chodziły im tylko główki. Normalnie jak małym sówkom :lol:

Mela z rana spuściła manto Lolkowi. Zaraz potem na pociechę liznęła go ze trzy razy po grzbiecie. Generalnie maluchy sprawiają, że Melka wreszcie ma z kim spać (jeśli chce), kogo umyć (jeśli chce), kogo stłuc (jeśli trzeba). Z drugiej strony, kiedy malce zeszły z mojej klaty - zaraz po tym, jak Klunia skończyła obchód ;) - Melkę zauważyłam pod szafą. Szarańcza siedziałą przed meblem i zerkała, co to ta ciotka tam robi? Dziwnie jest, Mela czasem podejmuje wyzwanie i bawi się z przedszkolem, innym razem ucieka, czasem wali piąchą. Hmm... Dużym plusem jest to, że częściej śpi, właściwie prawie zawsze, w miejscach otwartych. Nie wybiera już legowisk typu jama, gdzie nikt jej nie spadnie na plecy czy nie dziabnie w ogon ;) To chyba OK, nie?

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: borysku, Google [Bot] i 85 gości