Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
miłka pisze:Bardzo chciałabym zaadoptować Jacka ale to jest kot, który dopiero wychodzi z nieszczęścia i bólu, jaki mu zadano, boję sie, że ja swoim trybem życia mogłabym mu zaszkodzić. Jestem całym sercem z tym kociakiem i wierzę, że znajdzie godny dom.
ruru pisze:miłka pisze:Bardzo chciałabym zaadoptować Jacka ale to jest kot, który dopiero wychodzi z nieszczęścia i bólu, jaki mu zadano, boję sie, że ja swoim trybem życia mogłabym mu zaszkodzić. Jestem całym sercem z tym kociakiem i wierzę, że znajdzie godny dom.
Jackusiowi najbardziej potrzebny jest ciepły dom bez innych kotów
tryb życia człowieka nie ma chyba zbyt wielkiego znaczenia- wystarczy żeby kochał...
pisiokot pisze:ruru pisze:miłka pisze:Bardzo chciałabym zaadoptować Jacka ale to jest kot, który dopiero wychodzi z nieszczęścia i bólu, jaki mu zadano, boję sie, że ja swoim trybem życia mogłabym mu zaszkodzić. Jestem całym sercem z tym kociakiem i wierzę, że znajdzie godny dom.
Jackusiowi najbardziej potrzebny jest ciepły dom bez innych kotów
tryb życia człowieka nie ma chyba zbyt wielkiego znaczenia- wystarczy żeby kochał...
Tatianko, Miłki i jej TŻ nie ma w domu po 12 godzin, dojeżdżają do pracy. Plus jeszcze inne utrudnienia.
Ale szkoda wielka, bo Miłka pisze tak ciepło i serdecznie, że na pewno potrafiłaby Jackowi tyle uczucia, ile ten kot potrzebuje. Ale nie da się kochać na odległość, będąc poza domem.
miłka pisze:dziewczyny nie piszcie tak, bo to jeszcze bardziej pogłębia moje wyrzuty w stosunku do siebie samej, że Jacka nie mogę przyjąćzastanawiam się czy w moim przypadku lepsze byłoby zaadoptowanie dwóch dorosłych kotów, by miały siebie nawzajem. Wiem, że nie powinnam tu tego tak roztrząsać na wątku Jacka ale jesteście doświadczone "kociary" i chciałabym wiedzieć co o tym sądzicie. Bo czuję gdzieś w sobie, że muszę jakiemuś kociakowi podarować swoją miłość. A tyle jest słodkich futerek do kochania...
i tak dobrze, że chociaż z kimś się dogadujemokkunia pisze:Dziewczyny, nic na siłę. Ja gdzieś tam w sobie mam iskierkę nadziei jeszcze, że Jack znajdzie ten swój wymarzony domek, który będzie go kochał i rozpieszczał.
U nas sytuacja bez zmian, klatki na razie nie mamy, bo ja fizycznie nie mam jak i kiedy jej odebrać. W domu jestem ostatnio gościem, a to dopiero początek moich wyjazdów i rozjazdów.
Jack dogaduje się tylko z Cardkiem, z którym dziś bawił się w podgryzanie i pacanie łapkami na drapaku. No i z Bunią, z którą ignorują się zupełnie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 388 gości